facebook instagram
  • Home
  • Książki
  • Przeczytane książki
  • Filmy
  • O mnie
  • Contact
  • Freebies

Blog recenzencki o książkach i filmach.


Autor: J. Dawson
Tytuł: "Zabójcze lato" 
Gatunek: thriller
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: YA!
Ilość stron: 320
Tłumaczenie: Marta Bazylewska


Cześć kochani,
w końcu nadszedł ten dzień kiedy mogę powrócić do Was z recenzją. Tym razem będzie coś dla fanów YA oraz thrillerów, bo "Zabójcze lato" jest połączeniem obu gatunków. Jak wyszło autorce? Czy warto sięgnąć po tę pozycję?


Krótko o treści...

W niejasnych okolicznościach podczas balu maturalnego ginie Janey Bradshaw. Policja, rodzina i większość znajomych uważa, że popełniła samobójstwo, rzucając się z klifu w morze. Do momentu, aż u jej przyjaciół pojawia się nieoczekiwany gość…



Moja opinia...

Kiedy wśród zapowiedzi wydawniczych w maju(link) natrafiłam w gąszczu różnych interesujących opinii, po przeczytaniu opisu, "Zabójcze lato" do tego stopnia mnie zaintrygowało, że stwierdziłam, iż warto zwrócić na tę książkę uwagę. Tak się stało, że Wydawnictwo Ya! było na tyle miłe, że podesłało mi tę powieść do recenzji. 

Autorka ma bardzo miły i nie męczący styl pisania. "Zabójcze lato" czyta się naprawdę szybko, przyjemnie. Po części pewnie ma na to wpływ z pewnością sama w sobie historia wykreowana przez J. Dawson, jednakże z drugiej strony czuć, że to nie pierwsza powieść autorki. 

"Każdy pokazuje inną twarz w kontaktach z ludźmi, a inną odsłania, kiedy zostaje sam ze swoimi myślami."

Ogromnym plusem samej historii jest dawkowanie napięcia. Bardzo pozytywnie odebrałam konstrukcję całej powieści. Podobało mi to, jak autorka była w stanie zawiązać wszystkie wątki, choć nie ukrywam, że otwarte zakończenie lekko mnie zawiodło. Akurat tutaj aż się prosiło, aby nad zakończeniem mocniej popracować. Może to kwestia braku pomysłu?
Z pewnością ciekawym zabiegiem były nagłe zwroty akcji i momentami zaskakujące wątki, które miały lekkie naleciałości absurdu, ale autorka potrafiła się wybronić w nawet najgorszym momencie.
Ostatnie rozdziały niewątpliwie trzymały w napięciu i jednocześnie zostały w bardzo ciekawy oraz dokładny sposób opisane, co rzadko się zdarza. 

Fajnym aspektem była prowadzona narracja z perspektywy kilku osób, dzięki czemu mogliśmy wraz z trwaniem powieści, odkrywać kolejne elementy układanki. 

Moim zdaniem zdecydowanym minusem są postaci, które autorka wykreowała. Większość z nich, to dosłownie mamałyga. Bez krzepy, bez większych emocji. Pojawiają się w powieści na zasadzie zapchania treści jakimś dodatkowym wątkiem, na który autorce zabrakło koncepcji. 
Natomiast wśród bohaterów warto zwrócić uwagę na Katie - niby banalna dziewczyna, a jednak potrafiąca na koniec zrzucić taką petardę!



Bardzo podobał mi się pomysł na powieść. Książka miała zarówno dobre, jak i złe momenty, ale koniec końców muszę przyznać, że dobrze się ją czytało i autorka wielokrotnie potrafiła wpędzić czytelnika w przysłowiowe maliny, kiedy próbowałam na własną rękę zgadnąć, kto był mordercą.
Ciekawe było również to, że wśród jednego sekretu, który spajał całą grupę, można było zauważyć specyficzne zachowania psychologiczne. 

Moja ocena...

Będąc uczciwą, pozycja ta zasługuje na lekko naciągane 7/10. Z początku każdego czytelnika może odstraszyć brak akcji, jednak z czasem powieść się rozkręca, natomiast końcówka nadrabia straty z samego początku. Myślę, że mogę ją Wam polecić, ale miejcie do niej cierpliwość, szczególnie przy pierwszych stronach ;)

A za możliwość przeczytania chciałabym podziękować Wydawnictwu Ya!



lipca 30, 2018 No komentarze

Autor: I. McEwan
Tytuł: "Na plaży Chesil" 
Gatunek: melodramat
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 189
Tłumaczenie: Andrzej Szulc


Cześć kochani,
ostatnio nie czytałam nic z literatury bardziej ambitnej i kiedy dostałam z zaskoczenia propozycję zrecenzowania książki I. McEwana "Na plaży Chesil" stwierdziłam, że czemu nie :)

Krótko o treści...

Czerwiec 1962 roku. Para nowożeńców przybywa do hoteliku na południowym wybrzeżu Anglii, by spędzić tam noc poślubną. Florence, córka biznesmena i filozofki, jest utalentowaną skrzypaczką marzącą o założeniu własnego kwartetu smyczkowego. Edward to zdolny absolwent historii interesujący się wpływem wielkich ludzi na kształt dziejów.
Oboje z niepokojem myślą o chwili, gdy skonsumują małżeństwo – ona boi się fizycznego zbliżenia, on obawia się, że nie sprosta czekającemu go zadaniu. Niemożność pokonania barier i nieumiejętność rozmowy o wspólnych problemach doprowadzą do dramatu…
(opis pochodzi ze strony Wydawnictwa Albatros)

Moja opinia...

Nie będę ukrywać — zanim zdecydowałam się na przeczytanie tej pozycji, kojarzyłam autora jedynie z filmu „Pokuta". Tak, z filmu, a nie z książki. Nie znałam wcześniej stylu pisania, nie do końca wiedziałam, jak autor prowadzi narrację, więc pod pewnym względem był on dla mnie niewiadomą.
Niewiadomą, którą postanowiłam odkryć i się zmierzyć.

Zacznę może od tego, co da się najłatwiej zauważyć w tej niepozornej książce, a mianowicie styl pisania. Według mnie jest on dość wymagający, ale też lirycznie piękny, dzięki językowi, który idealnie oddał charakter lat sześćdziesiątych. Autor nie pozwala odpłynąć nam gdzieś myślami, ponieważ od razu mamy wrażenie, że jakiś wątek lub element może nam umknąć. Do tego należy dodać, że sam styl jest przepiękny, wręcz urzekający, choć sama narracja nie porywa, akcja momentami jest rozwleczona, ale... Ale tak właśnie musi być. Taki jest styl i charakter powieści. I w końcu czuć od początku do końca zamierzoną konsekwencję. Jednym może się to spodobać, innych od razu zniechęci do lektury.



Oprócz dość specyficznie prowadzonej narracji, muszę tu wspomnieć, że autor w subtelny sposób nakierowuje naszą uwagę na aspekty, które są w książce „Na plaży Chesil” zdecydowanie najważniejsze.
Nie będzie banałem, kiedy napiszę, że obecnie tematyka seksualności wyszła poza ramy tabu i wręcz dobija się do nas z każdego nośnika, ale kiedyś... Jestem w stanie sobie wyobrazić strach młodziutkiej dziewczyny, z którą nikt nigdy nie odbył jako takiej rozmowy na ten temat. Tym bardziej w czasach, jakich miała okazję żyć — kiedy większość Anglii żyła pod wpływem głębokiego purytanizmu. Problemem w tej powieści nie stanowiła seksualność głównej bohaterki, a przede wszystkim brak szczerej rozmowy. W środku znajdziemy również historię o zmarnowanej szansie, gdzie czasem jedna chwila, jeden moment może doprowadzić do tego, iż nasze życie podąży w całkowicie innym kierunku.

Mimo wszystko podobała mi się postać Florence — lekko naiwna, o dość archaicznych jak na nasze czasy poglądach, ale też bardzo młodziutka, na co zwalam karb jej wręcz głupiutkich/wstydliwych zachowań. Przez całą powieść czułam wewnętrznie, że należałoby ją zrozumieć i wręcz obronić jej postępowanie. I tak właśnie robiłam — broniłam ją przed Edwardem, dla którego problem braku otwartej rozmowy o seksualności swojej żony stanowił chyba większy problem, niż dla samej zainteresowanej.



Jedno trzeba oddać autorowi. Na stronicach niezbyt grubej powieści, potrafił skupić się na przeżyciach wewnętrznych głównych postaci, przy tym nie tracąc nic z chęci podjęcia rozmowy na poszczególne tematy.
Myślę, że ta książka mogłaby bez problemu trafić do kanonu lektur w liceum.

Podsumowując...


"Na plaży Chesil" I. McEwana urzeka zastosowanym językiem oraz sprawia, że tematyka, jaką podjął się autor, ukazuje szerszą perspektywę na związki damsko - męskie. Pozycja ta sprawia, że możemy poznać nastroje społeczno-polityczne Anglii XX wieku. Myślę, że warto tę pozycję przeczytać i dać się wciągnąć w tę piękną, choć dramatyczną historię. Moja ocena nie będzie niższa niż 8/10.

A za możliwość przeczytania i zrecenzowania, chciałabym podziękować Wydawnictwu Albatros.



lipca 23, 2018 No komentarze

Autor: M. C. Corasanti, J. Kanj
Tytuł: "Oblubienica morza" 
Gatunek: obyczaj
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: SQN
Ilość stron: 416
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska

Cześć kochani,
tak jak pewnie większość z Was, uwielbiam od czasu do czasu sięgnąć po coś do czytania, dzięki czemu wyjdę ze strefy komfortu i poczuję takie emocje, o których istnieniu powoli moja pamięć by zacierała. Nigdy bym nie przypuszczała, że akurat taki gatunek i ta konkretna pozycja wykreują we mnie takie odczucia! Jesteście ciekawi opinii? Zapraszam :)


Krótko o treści...

Cztery różne osoby. Jedna historia o ojczyźnie i miłości ponad podziałami.
Sara zostaje wypędzona z Rosji z powodu żydowskiego pochodzenia. Próbuje ułożyć sobie nowe życie w Palestynie. Pracując jako pielęgniarka, poznaje lekarza, Yousefa. Na drodze ich miłości stają różnice w pochodzeniu i narastający konflikt palestyńsko-izraelski.

Ameer mieszka w obozie dla uchodźców w Libanie. Udaje mu się wyjechać do USA, gdzie rozpoczyna nowe życie jako naukowiec. Wciąż jednak ścigają go echa przeszłości.

Rebeka, osiemnastoletnia Żydówka, sprzeciwia się złemu traktowaniu arabskich społeczności przez jej rodaków. Zrywa ze swoim despotycznym narzeczonym. Nie spodziewa się jednak, jak straszne mogą być tego konsekwencje.
Ich losy łączą się, tworząc przejmującą opowieść - podróż przez pokolenia i kontynenty, historię o tej samej ziemi po obu stronach konfliktu.

Moja opinia...

Przyznaję, zanim zgłosiłam chęć recenzji "Oblubienicy morza" zrobiłam krótkie badanie na temat autorów powieści. nie czytałam książki "Drzewo migdałowe", którą napisała wcześniej Michelle C. Corasanti, ale jeśli jest choć w minimalnym ułamku tak ciekawie skomponowana, a bohaterowie w równie cudowny sposób wykreowani, to z pewnością wkrótce i po nią sięgnę.

"Życie wdepcze cię w ziemię, jeśli mu na to pozwolisz. Ale musisz się nauczyć podnosić po każdym ciosie. Tak właśnie robią zwycięzcy."

Zdaję sobie sprawę, że treść może nie znaleźć wielu zwolenników wśród polskich czytelników, bo jest to przede wszystkim trudne zetknięcie się z rzeczywistością jaka panuje obecnie na Bliskim Wschodzie. Mnie osobiście tło książki, czyli konflikt palestyńsko - izraleski wręcz zachęcił do przeczytania "Oblubienicy morza", ponieważ przy takich tematach zawsze pojawiają się rozterki natury moralnej, rodzinnej czy też egzystencjalnej.



Piękne jest to, że zarówno Izraelka jak i Palestyńczyk, nie patrząc na przeszłość potrafili połączyć siły i stworzyć tak wyborną powieść: pełną ładunku emocjonalnego - całej palety barw odczuć. Język jest lekki, przyjemny. Bardzo podobały mi się obco brzmiące wstawki, które tylko dodały charakteru podczas czytania. Wydawnictwo zadbało również o dość dużą czcionkę, która w żaden sposób nie męczy czytelnika.

Podczas lektury ciężko dostrzec, aby książka została napisana przez dwie osoby. Narracja do tego stopnia zespala się w jedność, że jest to wręcz trudne do dostrzeżenia, aczkolwiek jest ona zarówno jednoosobowa jak i trzecioosobowa - w zależności, który z bohaterów wychodzi na pierwszy plan i którego to historię będziemy aktualnie podczytywać.
Należałoby w tym miejscu na chwilę się zatrzymać i wspomnieć właśnie o postaciach występujących w pozycji.

W "Oblubienicy morza" mamy cztery postaci pierwszoplanowe - Sara, Yousef, Ameer oraz Rebeka. Każda z nich tworzy osobą powieść/historię, której wątek jest w bardzo inteligenty sposób prowadzony i ciągnie za sobą mnóstwo bohaterów pobocznych.
Mimo że są cztery postaci, to tak naprawdę w książce znajdują się dwa obszary czasowe - lata 30te oraz 80-90te XX wieku. Jest to o tyle atrakcyjny zabieg, że mamy możliwość dostrzeżenia zmian jakie zaszły nie tylko podczas nasilającego się konfliktu izraelsko - palestyńskiego, ale również w samych ludziach - ich głębokich ranach jakie z biegiem lat się rozrosły, a mimo to nieliczni potrafili odnaleźć w sobie człowieczeństwo oraz uczucia wyższe.
Co jest bardzo ciekawym elementem to to, że cztery wątki są ciągle jakby obok siebie. Gdzieś macki przeszłości dotykają każdą z postaci i co jest może po części lekko przewidywalne, to wszystkie te wątki na sam koniec tworzą jedną, przepiękną historię.

"Jeśli chcesz coś zmienić, wejdź tak wysoko, jak tylko jesteś w stanie, a potem zapal światło."

Dawno nie czytałam książki, podczas lektury której chciałabym ją odrzucić, nie ze względu na to, że była słaba, ale właśnie przez emocje jakie wewnątrz mnie potrafiła rozbudzić. "Oblubienica morza" targa nami jak przysłowiową flagą na wietrze. W środku znajdziemy istną karuzelę emocjonalną, prowadzącą od nienawiści(tło historyczne), przez złość na los jaki dopadł bohaterów, a kończąc na łezce wzruszenia, że mimo przeciwności ze strony rodzinnych niesnasek/uprzedzeń czy też polityki toczonej na wyższych szczeblach, ludzie pozostają tylko ludźmi i są w stanie sobie wybaczyć błędy przeszłości.
Osobiście przez długi czas podczas lektury nasuwało mi się jedno porównanie - "Oblubienica morza" jest luźną interpretacją "Romea i Julii", z tym że bardziej namacalną, o problemach, jakie mogą nas dotknąć z dnia na dzień. Jest również powieścią o walce o siebie, ale także o wybaczaniu.

Moja ocena...

Jak dla mnie? 10/10! Książka ta z pewnością trafi na półkę moich ulubionych pozycji. Jest to naprawdę przepiękna historia, nie tylko dla fanów książek z tłem wojenno - politycznym.
Szczerze i z całego serca polecam! Przeczytajcie koniecznie, a nie pożałujecie.

A za możliwość przeczytania chciałabym podziękować Wydawnictwu SQN.


lipca 18, 2018 No komentarze

Autor: S. Zarr
Tytuł: "Historia pewnej dziewczyny" 
Gatunek: młodzieżówka
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Ya!
Ilość stron: 272
Tłumaczenie: Hanna Pastuła - Lewicka

Cześć kochani,
dziś mam dla was opinię na temat książki, która zwraca w swojej krótkiej formie na wiele wątków oraz problemów natury psychiczno — cielesnej z jakimi zmagają się nastolatkowie, ale jednocześnie może zostać - szczególnie przez młode osoby - niezrozumiana. Jesteście ciekawi? Serdecznie zapraszam :)


Krótko o treści...

Pacifica w stanie Kalifornia. Na restauracyjnym parkingu ojciec nakrywa swoją trzynastoletnią córkę i jej starszego chłopaka w jednoznacznej sytuacji. Nie potrzeba wiele czasu, by o tym wydarzeniu dowiedziała się cała okolica. Dziewczynie szybko przypięto łatkę, której nie może się pozbyć mimo upływu kolejnych lat, a od nieprzychylnych spojrzeń nie jest wolna nawet we własnym domu. Czeka ją trudna walka o zmianę osądu na jej temat i szansę na wyrwanie się z upokarzającej roli miejscowej puszczalskiej.

Moja opinia...

Dostając propozycję zrecenzowania tej powieści, nie ukrywałam, że miałam co do niej ogromne oczekiwania — szczególnie w momencie, kiedy przeczytałam opis. Brzmiał jak naprawdę ciekawa młodzieżówka, nastawiona na problemy nastolatków, które zawsze warto poruszać w książkach i o nich rozmawiać. Czy się zawiodłam?



Odpowiedź na to pytanie brzmi i tak, i nie. Z jednej strony książka wprowadza momentami senną atmosferę — podejrzewam, że ma na to wpływ czas, w jakim dzieje się akcja — wakacje. Z drugiej zaś skupia się nasza uwaga na przeżyciach wewnętrznych głównej postaci — Deanny Lambert.
Dodatkowo opis z tyłu książki sprawia, że mamy prawo mieć ogromne oczekiwania względem książki, aby po lekturze runęły jak mur berliński.

Co bardzo mi się podobało, to konfrontacja pomiędzy postaciami oraz fakt, że autorka próbowała ukazać obraz jako całość — wpływ wydarzenia z przeszłości na każdego z bohaterów, które otaczały dziewczynę. Można by rzec, że przeszłość odcisnęła ogromne piętno na postaci, która tak naprawdę miała najmniejszy w tym udział, a mam tu na myśli ojca Deanny. Wydaje mi się, że tak naprawdę to on, w pewnym momencie stał się postacią, która najmocniej przeżyła i odczuła lekkomyślne zachowanie córki. Podejrzewam, że miało na to wpływ miejsce, w jakim mieszkali — mała społeczność — i po prostu bał się, że przez córkę zostaną wyobcowani oraz wytykani palcami.

Z pewnością „Historia pewnej dziewczyny” porusza trudny, dość złożony problem. Szczególnie wśród młodzieży akceptacja oraz w pewnym sensie możliwość zaimponowania jest dość ważnym aspektem w ich życiu. Bardzo mnie zaskoczyło, że sytuacja, jaka miała miejsce kilka lat temu, tak długo ciągnęła się za dziewczyną. Brakowało mi w tej książce postaci, która w pewnym momencie powiedziałaby wszystkim, co o nich sądzi i ucięła wszelkie spekulacje. Tym bardziej że wydarzenia zostały mocno podkolorowane, a prowodyrem tego stało wybujałe ego chłopaka, który po prostu bał się, że zostanie ono nadszarpnięte.

Prawda jest taka, że brakowało mi oprócz wspomnianej wcześniej postaci, również wsparcia wśród najbliższych. Każdy mieszkaniec był satelitą w ich małym domu — mijali się, ale tak naprawdę nie rozmawiali. Rozumiem, że ojciec w pewnym momencie mógł się odsunąć od córki, ale matka? Bardzo brakowało mi jej wsparcia. Główna bohaterka tak naprawdę została ze wszystkim sama — żyła marzeniami, których w żaden sposób nie powinniśmy oceniać, pracowała dorywczo i próbowała żyć nie zważając na to, co o niej mówią za plecami. Pragnienie opuszczenia rodziny, miejsca dorastania wraz z bratem, jego dziewczyną i ich córeczką, było na swój sposób inteligentne. Tworzenie w głowie iluzji, do której dążyła i która ją trzymała, sprawiało że dzięki temu nie popłynęła na psychiczne dno.

Bardzo interesującym wątkiem była przemiana głównej bohaterki. Bardzo mi się spodobało, jak w pewnym momencie potrafiła powiedzieć „nie". Zaimponowała mi tym, że nie popełniła ponownie tego samego błędu. Z drugiej strony potrafiła przyznać się do niezbyt pochlebnego czynu względem swojej przyjaciółki. Moim zdaniem były to dwie sytuacje, które ją odmieniły i sprawiły, że spojrzała inaczej na samą siebie.



„Historia pewnej dziewczyny” zaskakuje tym, że podejmuje kilka ważnych tematów w tak krótkiej powieści, napisanej przystępnym językiem. Narracja utrzymana jest w formie pierwszoosobowej, więc możemy skupić się na przeżyciach wewnętrznych głównej bohaterki, a przy okazji między wierszami spróbować odczytać uczucia innych postaci. Nie jest to ciężka pozycja, czyta się ją zaskakująco szybko, ale przez to można ominąć lub wręcz nie dostrzec ważnych kwestii, na które zwraca autorka.

Moja ocena...

Fakt, pochłonęłam tę powieść w jeden wieczór. Była bardzo ciekawa i wielowymiarowa, zwracająca uwagę na kilka tematów dotyczących dorastania/dojrzewania oraz na to, iż czasem trzeba dwa razy pomyśleć, zanim się coś zrobi, ponieważ konsekwencje mogą za nami ciągnąć się latami.
Dla mnie ta książka zasługuje na bardzo mocne 8/10. Z pewnością ją polecam, choć książkę inaczej odbierze osoba, która ma naście lat, a inaczej ktoś z pewnym bagażem doświadczenia.

A za możliwość przeczytania chciałabym podziękować Wydawnictwu Ya!


lipca 16, 2018 No komentarze

Autor: D. Malovic
Tytuł: "Miłość. Made in China" 
Gatunek: literatura faktu
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 352
Tłumaczenie: Ewa Kucharska

Cześć kochani,
dziś przychodzę z bardzo ciekawą lekturą, która otworzyła mi klapki na oczach na kilka ważnych aspektów związanych z relacjami damsko-męskimi. Z pozycją, której z pewnością się nie pozbędę, ponieważ uwielbiam wszystko, co związane z krajami Dalekiego Wschodu. Gotowi?



Krótko o treści...

Jak być nastolatką, wiedząc że trzeba znaleźć męża przed ukończeniem 25 roku życiu, by nie zostać sheng nu – resztką, której nie chce żaden mężczyzna?
Jak być kobietą, gdy to rodzice szukają dla Ciebie męża na ogromnym targu singli?
Jak być matką, kiedy każda kolejna ciąża grozi represjami ze strony Państwa?
A przede wszystkim – czy można kochać prawdziwie w świecie, w którym komunizm zniszczył wszystkie wartości poza bezwzględnym posłuszeństwem wobec Państwa i rodziny? W kraju, gdzie małżeństwo nie jest sprawą uczuć, lecz chłodną kalkulacją biznesową.
(opis pochodzi ze strony Wydawnictwa Znak)

Moja opinia...

Kiedy dostałam propozycję przeczytania i zrecenzowania książki „Miłość. Made in China” autorstwa bez najmniejszego wahania się zgodziłam, bo co innego miała zrobić osoba, która uwielbia klimaty Dalekiego Wschodu?

Krótka dygresja ode mnie: już od małego byłam zafascynowana krajami Dalekiego Wschodu — mam tu przede wszystkim na myśli takie państwa jak: Japonia, Korea oraz Chiny. Pierwszą książką, jaką przeczytałam, gdzie akcja działa się w jednym z tych krajów, była „Zagubieni w Tokio” M. Bruczkowskiego, którą polecam z całego serca fanom thrillerów :)

Przyznam się Wam, że po części spodziewałam się tego, co zastanę w środku, ponieważ mniej więcej kojarzę, co się dzieje w sferze relacji damsko-męskich w Chinach, dzięki między innymi Weronice Truszczyńskiej, która prowadzi swój kanał na youtube(link).



Nie zaskoczyło mnie w żadnym razie to, jak Chińczycy podchodzą do miłości i aranżowania małżeństw. Chiny są tak specyficznym krajem, że nawet z takiego zawodu jak „swatka”, potrafili zrobić dobrze prosperujący biznes w postaci specjalnych stron, dzięki którym dwoje ludzi „rozmawiało” ze sobą i umawiało na spotkania — dość specyficzne, bo... aranżowane przez opiekuna.
Nie zdziwiło mnie również to, że młodzi Chińczycy zaczynają się sprzeciwiać takiej kolei rzeczy, jaką jest przymusowy ślub do 25 roku życia. Widzą, że na zachodzie to tak nie działa i próbują najczęściej po powrocie ze stypendium żyć własnym życiem, przez co sprzeciwiają się narzuconej woli rodziców.
Nie zszokował mnie również system posiadania dzieci, o którym głośno na całym świecie. Polityka jednego dziecka, zabijanie kolejnych dzieci lub przekazywanie do adopcji. To jest szokujące, gdy stykamy się po raz pierwszy, jednak władze chińskie są na tyle bezwzględne, że jednostka nic dla nich nie znaczy. Kobiety muszą kryć się z kolejnymi ciążami, wyjeżdżać z rodzinnej wioski, aby urodzić dziecko, aby w końcu pogodzić się z jego utratą na rzecz państwa.

Natomiast bardzo zaskoczył mnie rozdział odnośnie do miłości homoseksualnej. Homoseksualizm w Chinach stanowi bardzo głęboki temat tabu. Młodzi Chińczycy, którzy są w stanie dostrzec, że wyróżniają się w tym względzie z tłumu, bardzo często muszą wręcz oszukiwać rodziców, że mają żony/mężów, a nawet dzieci lub żyć na wygnaniu. Bardzo często też jedynym „zawodem”, jakim się parają, są... homoseksualne domy publiczne bądź coś na kształt męskiej gejszy — chłopaka do towarzystwa.
Zadziwił mnie również fakt, że po rozwodzie, kobieta zostaje w zasadzie z niczym. Chińskie prawo jest bezwzględne w stosunku do kobiet, których jedyną rolą w małżeństwie było wychowywanie dziecka i zajmowanie się domem. Dla mnie osobiście to był szok i czytając ten rozdział, czułam wewnętrzny sprzeciw. A najgorsze jest chyba to, że takie kobiety są wykluczone przez społeczeństwo, są bezużyteczne i mniej wartościowe!
I na koniec zdumiał mnie bardzo rozdział na temat dzieci. Jak polityka jednego dziecka nie była aż tak szokująca, tak pragnienie posiadania córki zamiast syna był dla mnie pewnego rodzaju potężnym zaskoczeniem. A wiecie dlaczego? Bo bardziej „opłaca się” posiadać córkę. Bo za córkę rodzice dostają pieniądze. Bo to syn i jego rodzice muszą zorganizować ślub i za niego zapłacić, kupić dom/mieszkanie. Miłość w Chinach już na tak wczesnym etapie sprowadzana jest do pieniądza.



„Miłość. Made in China” z pewnością warto przeczytać. Mimowolnie podczas lektury zaczynamy pewne aspekty porównywać z tym, co nas otacza. Książka ta ukazuje nam miłość, którą rządzi od samego początku pieniądz.
Co ważne reportaż ten pomimo dość sporej liczby stron czyta się zaskakująco szybko. Język użyty w środku jest lekki, przyjemny, natomiast treść zaskakująco merytoryczna, a autor stara się zachować obiektywizm i nie narzuca nam w żadnym aspekcie swojego zdania. Pokazuje po prostu, jak jest i z jakimi problemami relacji damsko — męskich społeczeństwo Chińskie zmaga się na co dzień.


Moja ocena...

Książka „Miłość. Made in China” Doriana Malovica aż tak bardzo mnie nie zaskoczyła, ale z pewnością na kilka aspektów rzuciła nowe światło dzienne. Zdecydowanie warto tę pozycję przeczytać. Polecam ją nie tylko fanom reportaży, ale też osobom, które są ciekawe świata i chciałyby pogłębić wiedzę z zakresu socjologii. Moja ocena tej książki to 9/10! Przeczytajcie koniecznie :)

A za możliwość przeczytania i zrecenzowania chciałabym podziękować Wydawnictwu Znak.


lipca 09, 2018 No komentarze

Autor: L. Allnutt
Tytuł: "Niebo na własność" 
Gatunek: obyczaj
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 400
Tłumaczenie: Grażyna Woźniak

Cześć kochani,
są książki, gdzie jako czytelnicy się miotamy pomiędzy chęcią przeczytania, a strachem jakie wywoła w nas odczucia dana pozycja. Właśnie z takim nastawieniem podchodziłam do najnowszej propozycji od Wydawnictwa Otwartego. Czy rzeczywiście moje obawy były na wyrost?

Krótko o treści...

Jack jest oczkiem w głowie rodziców, źródłem ich szczęścia i rodzinnej harmonii. Gdy ma trzy lata, zaczyna zachowywać się niepokojąco. Pojawiają się problemy z utrzymaniem równowagi i mówieniem. Nieśmiałe podejrzenia zmieniają się wkrótce w diagnozę – Jack ma złośliwy nowotwór mózgu. Rozpoczyna się dramatyczna walka o życie dziecka. Zdesperowani i wyczerpani rodzice powoli oddalają się od siebie i kłócą, zamiast wspierać.
(źródło opisu - Wydawnictwo Otwarte)


Moja opinia...

Jak się możemy dowiedzieć na temat informacji o samym autorze, „Niebo na własność” jest jego pierwszą wydaną książką, jednakże wcześniej w swoim dorobku miał również napisane opowiadanie „Uspoken"(ma raptem 52 strony i jest dostępne w formie ebooka w wersji angielskiej), czyli, innymi słowy, można uznać, że autor jest debiutantem, nie tylko na polskim rynku, ale również jako twórca dłuższej historii.

Jako czytelnik jestem bardzo targana emocjami, gdy myślę o książkach, gdzie głównym tematem jest choroba dziecka. Z jednej strony lubię czytać takie pozycje, jednak mam z tyłu głowy tę świadomość, że po takiej pozycji będę musiała swoje „odchorować". Dla mnie, czytanie tego typu pozycji, jest wykańczające emocjonalnie i nawet brak posiadania na ten moment potomstwa, nie zwalnia mnie jako osoby, z braku empatii i wczuwania się w przeżycia danych bohaterów.

Luke Allnutt stworzył historię, która mogłaby się w zasadzie wydarzyć w prawdziwym życiu każdego z nas, bo właściwie choroba/rak nie wybiera. „Niebo na własność” jest na tyle uniwersalną książką, że każdy czytelnik jest w stanie coś z niej dla siebie zostawić.
Autor w zasadzie skupia się na przeżyciach i uczuciach rodzica(w tym przypadku ojca), co niekoniecznie jest dość powszechnym zjawiskiem — zwykle mamy sytuację opisaną od strony osoby chorującej bądź matki — osoby opiekuna. Bardzo podobało mi się to, jak autor podszedł do tematu.
W powieści „Niebo na własność” cała historia została opisana z perspektywy ojca i zatacza ogromne koło życia. Poznajemy całe życie Roba podzielone w zasadzie na trzy części — to co było przed pojawieniem się Jacka, następnie główna historia z Jackiem w roli głównej, oraz fragmenty po stracie. Całość jest utrzymana w formie narracji pierwszoosobowej oraz przeplatana dziwnymi fragmentami wspomnień, które dopiero na koniec zostają wyjaśnione i połączą się w logiczną całość.



Książka zaskakuje mnogością tematów w niej zawartych, bo oprócz wątku przewodniego, jakim jest choroba dziecka, autor ukierunkowuje nas na przeżycia wewnętrzne bohatera oraz życie po trudnych momentach. Zwraca naszą uwagę, że każdy rodzaj emocji po ogromnym bólu, trzeba przejść tak, abyśmy mieli czas na powstanie. Niczego nie przyspiesza, daje każdemu z bohaterów tyle czasu, ile właściwie potrzebuje. I przede wszystkim nie ocenia, bo pogubienie się w takiej sytuacji jest rzeczą normalną, ale tylko od nas samych zależy, jak sobie z tym poradzimy. Jedni od razu rzucą się w wir pracy, aby zapomnieć, inni będą musieli swój żal przegryźć i zapić mocnym alkoholem, wpadając w najgorszy dołek.
L. Allnutt nie tylko skupia naszą uwagę na cierpieniu, ale wskazuje, że każdy z nas potrzebuje od czasu do czasu elementu wsparcia, nie tylko ze strony najbliższych, ale również wśród postronnych osób, które najszybciej możemy znaleźć na różnych grupach wsparcia. Co ważne, w takich miejscach należy trzymać się na baczności, mieć chłodną głowę i do wszelkich wiadomości podchodzić z lekkim dystansem, bo są osoby, które poprzez stratę i cierpienie, będą czyhać na nasz słabszy moment.

"Czasami doświadczamy miłości w najbardziej nieoczekiwanych chwilach. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak łatwo mogą kogoś rozczulić."

Co mnie zaintrygowało, to fakt, że autor zdecydował się na mini wątek thrillera. To było tak niespodziewane, że aż trzymałam kciuki, aby głównemu bohaterowi udało się wyjaśnić całą zagadkową sytuację.
Zaskoczył mnie również sposób, jak momentami autor przeskakiwał między wydarzeniami, nie dając nam — czytelnikom chwili wytchnienia. Nie uważam tego za negatywny aspekt książki, bo akcja ciągle brnęła do przodu, ale chyba oczekiwałam, że w tej powieści autor zwróci większą uwagę na przeżycia wewnętrzne głównej postaci.


Moja ocena...

„Niebo na własność” L. Allnutta jest bardzo dobrze i rzetelnie napisaną powieścią, w której znajdziemy wszystko to, co powinna książka zawierać. Jest rozpoczęcie, jest rozwinięcie i jest również zakończenie zawartej w środku historii. Autor nie zostawia nas z pytaniami i każdy wątek w pewien sposób został rozpisany — choć niekoniecznie czytelnikom, ich kierunek może się spodobać. Bez mrugnięcia okiem, daję tej powieści 8/10. Polecam, przeczytajcie, bo naprawdę warto poznać tę historię!

A za możliwość przeczytania, chciałabym podziękować Wydawnictwu Otwarte.


lipca 02, 2018 No komentarze

Cześć kochani,
czerwiec już za nami. Dla mnie szczególnie jego końcówka była dość szalona przez co zapomniałam o Bożym świecie, ale już wracam do żywych i co ważniejsze, do premier książkowych na lipiec. Trzymajcie się krzeseł, bo ten miesiąc będzie świetny. Dajcie znać w komentarzu, czy coś z tego, co znalazłam, Was również zainteresowało :)


Rywalka | Sadie Jones
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 4 lipca

Opis:
Ona, on i... jego matka
Pammie zachowuje się jak typowa zaborcza matka. Niechęć, jaką żywi do Emily, ukochanej Adama, z każdym dniem rośnie. Pammie wtrąca się w ich życie, psuje romantyczne chwile, a wreszcie – pod pretekstem choroby – wprowadza się do nich. 
Stopniowo życie Emily zmienia się w koszmar. Adam zawsze staje po stronie matki, a im bliżej ślubu, tym bardziej oddala się od przyszłej żony. Kiedy Emily odkrywa, że to Pammie znalazła ciało poprzedniej narzeczonej syna, która zmarła w tajemniczych okolicznościach, uświadamia sobie, w jakim niebezpieczeństwie się znalazła...

To może być naprawdę ciekawa powieść. Mam na nią ogromną ochotę i zapiszę ją sobie na liście "must read", bo opis ogromnie mnie zachęca do przeczytania. Czuję, że to może być coś na granicy kryminału i thrillera psychologicznego.


Oblubienica morza | M. Cohen Corasanti, J.Kanj
Wydawnictwo: SQN
Data premiery: 4 lipca

Opis:
Cztery różne osoby. Jedna historia o ojczyźnie i miłości ponad podziałami. 
Sara zostaje wypędzona z Rosji z powodu żydowskiego pochodzenia. Próbuje ułożyć sobie nowe życie w Palestynie. Pracując jako pielęgniarka, poznaje lekarza, Yousefa. Na drodze ich miłości stają różnice w pochodzeniu i narastający konflikt palestyńsko-izraelski. Ameer mieszka w obozie dla uchodźców w Libanie. Udaje mu się wyjechać do USA, gdzie rozpoczyna nowe życie jako naukowiec. Wciąż jednak ścigają go echa przeszłości. Rebeka, osiemnastoletnia Żydówka, sprzeciwia się złemu traktowaniu arabskich społeczności przez jej rodaków. Zrywa ze swoim despotycznym narzeczonym. Nie spodziewa się jednak, jak straszne mogą być tego konsekwencje. Ich losy łączą się, tworząc przejmującą opowieść – podróż przez pokolenia i kontynenty, historię o tej samej ziemi po obu stronach konfliktu. 

Tę książkę mam już u siebie i choć nie miałam jeszcze okazji rozpocząć(co dziś powoli uczynię), to opis totalnie mnie uwiódł. Postaram się jak najszybciej nadrobić braki w tej kwestii, bo powieść może być naprawdę strzałem w dziesiątkę, tym bardziej że lubię takie pozycje, gdzie poznajemy kilka historii w jednej książce.


Pokój służącej | F. Mitchell
Wydawnictwo: Literackie
Data premiery: 4 lipca

Opis:
Dolly i Tala – dwie siostry pochodzące z Filipin pracują w Singapurze jako pomoc w domach brytyjskich imigrantów. Mieszkają w pokoikach bez okien, usługują, sprzątają i wychowują dzieci swoich pracodawców. Są na każde zawołanie. Dolly zostawiła na Filipinach malutką córkę i żyje nadzieją, że kiedyś ją zobaczy. Tala jest niespokojnym duchem – pewnego dnia odkrywa popularnego wśród zamożnych mieszkańców metropolii bloga z poradami, jak traktować służące i jak wymusić na nich posłuszeństwo. Dziewczyna postanawia walczyć o prawa swoje i innych kobiet. Zakłada konkurencyjnego bloga z detalami opisującego okrutne traktowanie pomocy domowej. 
Jak potoczą się losy dwóch sióstr? Czy zbuntowane służące odkryją, kto w internecie je szkaluje?

Och, to jest mój kolejny "must read" w tym miesiącu. Uwielbiam książki, których akcja dzieje się w Azji - szczególnie tej dalekiej, w pobliżu trójkąta: Chiny, Japonia, Korea, ale również nie pogardzę krajami leżącymi w zatoce tajlandzkiej. Czuję, że ta powieść mi się spodoba :)



Poświęcenie | A. Locke
Wydawnictwo: Szósty zmysł
Data premiery: 11 lipca

Opis:
Najlepsze rzeczy w życiu nie przychodzą łatwo, ale są te warte poświęcenia. 
Historia, która połamie twoje serce na milion kawałków!
Moje życie zmieniło się na zawsze, kiedy zmarł mój mąż. Zostało mi tylko zmiażdżone serce, sterta rachunków i nasza córka, Everleigh. Nie chcę polegać na nikim, a już zwłaszcza nie na Crew Gentrym. Był moją pierwszą miłością i facetem, który prawie mnie zniszczył. Człowiekiem, który zawodził zawsze, gdy go potrzebowałam. Ale kiedy tragedia uderza po raz drugi, Crew może okazać się moją jedyną nadzieją. 
Moje życie zmieniło się na zawsze, kiedy zmarł mój brat. Zostało mi tylko poczucie winy, sterta błędów i niewiele więcej. Opiekuję się Julią Gentry, wdową po moim bracie oraz ich córką. Wiem, że nie chce mojej pomocy, ale i tak ją dostaje. Jestem jej to winien. Kiedy nadchodzi kolejna katastrofa, staję przed szansą, by wszystko naprawić. Muszę to zrobić! I dla tej sprawy jestem gotowy poświęcić wszystko. 

Wydaje mi się, że książka ta może być warta "poświęcenia", aby ją przeczytać. Opis bardzo do mnie przemówił i z pewnością kiedyś ją przeczytam. Podejrzewam, że może to być książka w stylu "Ogrodu małych kroków".


Niebo na własność | L. Allnutt
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 18 lipca

Opis:
Jack jest oczkiem w głowie rodziców, źródłem ich szczęścia i rodzinnej harmonii. Gdy ma trzy lata, zaczyna zachowywać się niepokojąco. Pojawiają się problemy z utrzymaniem równowagi i mówieniem. Nieśmiałe podejrzenia zmieniają się wkrótce w diagnozę – Jack ma złośliwy nowotwór mózgu. Rozpoczyna się dramatyczna walka o życie dziecka. Zdesperowani i wyczerpani rodzice powoli oddalają się od siebie i kłócą, zamiast wspierać. 
Wyjątkowa powieść o uczuciach wystawionych na próbę. Poruszający obraz tego, jak bolesne doświadczenia najpierw doprowadzają do rozpaczy, a potem dają nadzieję, by ponownie zrzucić w otchłań cierpienia. Jednak nawet w najbardziej zdruzgotanym sercu może odrodzić się nadzieja.

Jeśli lubicie czytać książki, gdzie "bohaterem" powieści jest choroba, to ta książka spełni Wasze najśmielsze oczekiwania. Jestem po lekturze tej nowości od Wydawnictwa Otwartego i jutro postaram się wrzucić pełną opinię na jej temat, ale ta książka poruszy najtwardsze serca.



Siła ziół | P. Machałek
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 18 lipca

Opis:
Lawendowy olejek do masażu relaksacyjnego, syrop z tymianku na suchy kaszel, kojący napar z dziurawca i mięty – dbanie o zdrowie jest prostsze, niż myślisz!
Ta książka podpowie ci, jak na własnym parapecie lub w skrzynce na balkonie wyhodować rośliny, które poprawią jakość twojego życia. 
Nauczy, jak przygotować skuteczne napary, maści i ziołowe preparaty na najczęstsze dolegliwości. 
Pokaże, jak dzięki prostym rozwiązaniom wyeliminować parabeny, konserwanty, produkty ropopochodne, SLS, PEG, barwniki i inne szkodliwe substancje. 
Czujesz, że Twojemu zdrowiu i urodzie nie służą suplementy diety, drogie leki i nafaszerowane chemią kosmetyki? Chcesz zwolnić i znaleźć się bliżej natury? Nie godzisz się na kompromisy, jednak nie wiesz, od czego zacząć?
Odkryj siłę ziół!

Z tych tzw. "dziwnych" pozycji ta jest moim "must have". Uwielbiam zioła i modzić z nich różne herbatki, nalewki, czy wręcz wdrażać hodowlę balkonowo - parapetową. Książka zdecydowanie dla mnie :)


Jak upolować pisarza? | S. Franson
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 18 lipca

Opis:
Jest bezwzględna. Jest bezczelna. Nie polubisz jej od razu. 
Casey Pedergast jest dyrektorką kreatywną agencji reklamowej. W świecie brandów i marek czuje się jak ryba w wodzie i bezwzględnie pnie się po szczeblach kariery. W wolnych chwilach czyta. Głównie Instagrama. 
Kiedy jej szefowa wpada na genialny pomysł zatrudnienia pisarzy do kampanii reklamowych, Casey ma pozyskać najbardziej gorące nazwiska świata literatury. Ale gdy pierwszą ofiarą ma być przystojny pisarz Ben, sprawy mogą się łatwo wymknąć spod kontroli. 
Co wyniknie z polowania Panny Ambitnej na Przystojnego Pisarza? Kto zyska, a kto straci na zderzeniu wielkiego świata literatury i reklamy? I czy jest tam miejsce na miłość?
Przezabawna i momentami gorzka opowieść zdradzająca kulisy świata, do którego każdy z nas chciałby zajrzeć. Ale czy chcielibyśmy w nim zostać na dłużej?

Czekam na tę powieść, ponieważ jest to jedna z nielicznych książek, z której opisem mam dobre skojarzenia. Mam wrażenie, że jeśli ktoś będzie szukał czegoś lekkiego i zabawnego, to właśnie w tej pozycji to odnajdzie :)


Adam | A. Czykierda - Grabowska
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 18 lipca

Opis:
W miłości, jak w bajkach, wszystko jest możliwe. 
Adam nie zaznał w życiu szczęścia. Po trudnym dzieciństwie i tragicznej śmierci matki trafił do domu tymczasowego, żeby doczekać osiemnastych urodzin. Później miał być zdany sam na siebie, sam stawiać czoła swoim lękom, koszmarom i niebezpieczeństwu, od którego nikt nie mógł go uchronić. Nie spodziewał się, że los postawi na jego drodze dziewczynę o zielonych oczach i wielkim sercu, które czuje zbyt mocno. Nie wiedział, że ona także skrywa bolesną tajemnicę, której dotychczas nikomu nie wyjawiła. Nie mógł przewidzieć, że zrodzi się między nimi miłość – czysta i młodzieńcza, ale też namiętna i obezwładniająca. Miłość, która uratuje ich na tysiąc różnych sposobów.

Może nie jestem jakąś wielką fanką tej autorki, ale każda pozycja jaką do tej pory czytałam, mnie nie zawiodła. Każda jej powieść wywołuje "jakieś" emocje i podejrzewam, że również w tej coś ciekawego będziemy w stanie odnaleźć. Z chęcią przeczytam :)

Historia pewnej dziewczyny | S. Zarr
Wydawnictwo: Ya!
Data premiery: 18 lipca

Opis:
Przeszłość może okazać się Twoim największym wrogiem 
Pacifica w stanie Kalifornia. Na restauracyjnym parkingu ojciec nakrywa swoją trzynastoletnią córkę i jej starszego chłopaka w jednoznacznej sytuacji. Nie potrzeba wiele czasu, by o tym wydarzeniu dowiedziała się cała okolica. Dziewczynie szybko przypięto łatkę, której nie może się pozbyć mimo upływu kolejnych lat, a od nieprzychylnych spojrzeń nie jest wolna nawet we własnym domu. Czeka ją trudna walka o zmianę osądu na jej temat i szansę na wyrwanie się z upokarzającej roli miejscowej puszczalskiej. 

Wczoraj skończyłam ją czytać i jeśli ktoś Wam powie, że jest to łatwa i przyjemna lektura, to znaczy, że nie czytał jej ze zrozumieniem. Autorka wiele rzeczy wrzuca pomiędzy wiersze i trzeba chwili wytchnienia, aby zrozumieć jej sens. Napiszę więcej w opinii, która pojawi się na blogu, ale książka chwyta za serce - szczególnie kiedy postawimy się po stronie głównej bohaterki.



I to na dzień dzisiejszy tyle, jeśli coś się jeszcze w trakcie pojawi, to z pewnością pojawi się kolejny wpis z tej serii. Skusicie się na jakieś konkretne tytuły?

Pozdrawiam,
Katka :)
lipca 01, 2018 No komentarze
Newer Posts
Older Posts

Wyzwanie obieżyświata

Pod tym linkiem znajduje się więcej informacji na temat wyzwania czytelniczego, jakie sobie narzuciłam w 2019r.
Pewnie przejdzie ono również na 2020r., ale mimo wszystko zachęcam do zajrzenia na stronę :)

W I Ę C E J

Zajrzało tu już...

About me

About Me

Cześć!
Witaj w moim małym miejscu.
Serdecznie zapraszam cię do mojego świata, gdzie królują książki i filmy.
Zrób sobie herbatkę lub kawkę, złap za ciepły kocyk i spędź miło czas :)

Kasia, @czytamiogladam_pl

Instagram

Labels

10/10 2/10 3/10 4/10 5/10 6/10 7/10 8/10 9/10 film książka

Blog Archive

  • ►  2021 (1)
    • ►  września (1)
  • ►  2019 (33)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (6)
  • ▼  2018 (97)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (7)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (9)
    • ▼  lipca (7)
      • #145 Zabójcze lato | J. Dawson
      • #144 Na plaży Chesil | I. McEwan
      • #143 Oblubienica morza | M. C. Corasanti, J. Kanj
      • #142 Historia pewnej dziewczyny | S. Zarr
      • #141 Miłość. Made in China | D. Malovic
      • #140 Niebo na własność | L. Allnutt
      • Zapowiedzi książkowe - lipiec 2018
    • ►  czerwca (6)
    • ►  maja (10)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2017 (99)
    • ►  grudnia (9)
    • ►  listopada (10)
    • ►  października (11)
    • ►  września (11)
    • ►  sierpnia (13)
    • ►  lipca (15)
    • ►  czerwca (12)
    • ►  maja (8)
    • ►  kwietnia (8)
    • ►  marca (2)

Created with by ThemeXpose