#2 Jak przestałem kochać design - Marcin Wicha
Tytuł: "Jak przestałem kochać design"
Gatunek: Esej
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: Karakter
Ilość stron: 260
OPIS Z WYDAWNICTWA KARAKTER:
Zmarnowałem dzieciństwo i młodość. Nie słuchałem Stonesów ani Depeche Mode. Moimi rockmanami byli graficy. Do domu architekta, Piotra Wichy, nie mają wstępu kapcie, pufy ani meblościanki. Po podłodze stukają drewniaki, zdobyte cudem odrzuty z eksportu. Plakaty Świerzego, klocki Lego, deska kreślarska ojca i rubryka „Wybraliśmy dla Ciebie” w piśmie „Ty i Ja” to pilnie strzeżone przyczółki w wojnie z peerelowską brzydotą. Potem syn architekta zostaje projektantem. W kraju zmienia się system. Wróg jednak pozostaje ten sam, jest tylko bardziej krzykliwy. „Nasze logoski są za małe!” - denerwują się klienci. W mediach emocje wypierają fakty, a rozmowy o kolorach wciąż przyprawiają grafików o zawał serca... „Zakochaj się w designie” – zachęcają ekrany w warszawskich tramwajach. Starannie zaprojektowane wnętrza dyscyplinują gości skuteczniej niż ochrona przy wejściu. Ktoś kiedyś mówił, że design miał zmieniać świat na lepsze?
MOJE ODCZUCIA...
Prawdę powiedziawszy po książkę sięgnęłam, ponieważ dostałam ją na Boże Narodzenie 2016r. w formie prezentu, w innym wypadku prawdopodobnie bym na nią nawet nie spojrzała - wstyd się przyznać!
Pozycja Marcina Wichy to swego rodzaju połączenie autobiograficznych wspomnień z dzieciństwa z historyczną przygodą pośród otaczającego nas designu w formie plakatu, przedmiotów użytkowych czy reklamy przez ostatnich trzydzieści lat: począwszy od PRL a skończywszy na czasach obecnych.
Książka ta jest utrzymana w formie krótkich anegdot i opowieści prosto z życia. Są do tego stopnia interesujące, że każdą kolejną stronę dosłownie się pochłania i ani się człowiek obejrzy a już połowa książki przeczytana.
Na ogromny plus zasługuje oprócz wartościowej treści, obwoluta. Jest biała, nie wyróżniająca się na tle innych pozycji, ale gdy się ją zdejmie, przed nami ukazuje się rażąca w oczy mocno fioletowa okładka.
Nie jest to pozycja dla każdego, bo nie każdy zrozumie humor sytuacyjny wąskiej grupy projektantów, ale na pewno warto by było, aby każda osoba mająca pośrednią styczność z designem ją przeczytała. Może dzięki tej lekturze niektórzy zrozumieliby pewne zawiłe kwestie projektowania a i być może udałoby się Polaków uwrażliwić na otaczającą brzydotę w szczególności w dużych miastach.
Na koniec powiem tyle. Szczerze polecam! I na pewno jeszcze nie raz zajrzę do tej lektury.
Ocena końcowa: 8/10
Jeżeli dotarłeś do tego momentu, mój drogi czytelniku, to może miałbyś również chęć na przeczytanie poprzedniej recenzji na temat lżejszej pozycji od Karen Doornebos?
0 komentarze