facebook instagram
  • Home
  • Książki
  • Przeczytane książki
  • Filmy
  • O mnie
  • Contact
  • Freebies

Blog recenzencki o książkach i filmach.


Autor: Napierała Urszula
Tytuł: "W objęciach anioła Tom I Ostrze miłości"
Gatunek: młodzieżowa, fantastyczna
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 342

Cześć kochani,
dziś przychodzę do Was z książką, którą wybrałam z dwóch powodów. Pierwszym była chęć zagłębienia się w jakąś ciekawą serię, natomiast drugi powód był absolutnie banalny. Chciałam przeczytać coś lekkiego i przyjemnego. Tak oto pozycja "W objęciach anioła" Urszuli Napierały trafiła w moje ręce dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res. 

"Lepiej nie wiedzieć co przyniesie czas, niż znać wszystko sekunda po sekundzie."

Krótko o treści...

Anioł Jake zostaje zesłany na ziemię, aby chronić młodą dziewczynę Allison Heir. Wkrótce zupełnie przez przypadek zostają złamane zasady jakie dotyczą aniołów i zostaje najpierw uwięziony przez archanioła Gabe'a w więzieniu, aby następnie uciec do świata Pao - aniołów upadłych, w którym króluje Lilith. Tymczasem Allison pozbawiona ochronnej mocy swojego anioła, zaczyna grozić niebezpieczeństwo. Na jej szczęście, wkrótce to zadanie zostaje przekazane tajemniczemu Alexowi, który w żadnym wypadku nie jest aniołem. A kim jest? I jak potoczą się losy bohaterów? Tego Wam nie zdradzę, aby nie zabierać przyjemności z czytania. 

"Ludzie w pośpiechu mijają przepiękne miejsca, ale są jakby ślepi na to wszystko. Nie obchodzi ich piękno przyrody, a tylko własna osoba. Bywa nawet tak, że nie obchodzi ich drugi człowiek. To smutne. Jest tylu ludzi, którzy potrzebują pomocy innych, a i tak wciąż niewielu może na nią liczyć."


Moja opinia...


Jak wspomniałam we wstępie, wybierając tę pozycję do zrecenzowania, kierowałam się głównie tym, aby książka była przyjemną lekturą i nie dłużyła mi się w czasie. Gdy do mnie przyszła paczucha od wydawnictwa Novae Res troszkę się przeraziłam objętością i dość małą czcionką, ale od samego początku byłam urzeczona przepiękną okładką, jak również mocno zaintrygowana opisem z tyłu książki. Postanowiłam, że podejdę do tej pozycji od samego początku bez zbędnych uprzedzeń.

"Każdy posiada białą kartkę. [...] Każdy kolejny dzień zaczyna się od białej kartki. Jednak z każdą mijającą godziną kartka się zapełnia, a gdy mija dzień, jest już cała zapisana."

Pisząc tę recenzję zdecydowałam, że moją opinię podzielę na dwie części. W tej wspomnę o kilku minusach, które mnie drażniły podczas czytania, natomiast w kolejnej będą same dobre rzeczy.



Pierwszym aspektem były błędy logiczne. Pojawiło się ich dość sporo i nie mogłam do końca pojąć w jakim kraju się znajdujemy. Z jednej strony mamy postaci z typowo angielskimi imionami, z drugiej odnosiłam wrażenie, jakby całość się działa w Polsce(szkolnictwo typowo polskie, bliskość związana z Poznaniem). Mnie jako czytelnika drażnią takie niedopowiedzenia i chyba wolałabym, aby bohaterowie mieli typowo polskie imiona.
Kolejnym minusem według mnie było od groma powtórzeń w jednym akapicie, czy też w dialogach. Było to dla mnie dość męczące i sprawiało wrażenie, jakby autorka nie potrafiła zastąpić jednego słowa jakimkolwiek innym. Zacytuję choćby pierwszy z brzegu dialog między rodzeństwem:
"- Kamera jest nienaładowana - odparłam.
- Miałaś ją naładować - powiedział z pretensją.
- Zaraz naładuję...
- Okej. To ładuj całą noc i jutro nagrywamy. Ale pamiętaj, żeby ją naładować."

Ostatnim moim zastrzeżeniem, aniżeli minusem zniechęcającym do czytania, było mnóstwo tekstu czy scen wręcz niepotrzebnych, niewnoszących nic do akcji, jak choćby treningi czy plotki między dziewczynami w internacie. 



Teraz przejdźmy do rzeczy przyjemniejszych, czyli do plusów. Niewątpliwie bardzo spodobała mi się stworzona historia sama w sobie. Pojawia się w niej mnóstwo fantastycznych postaci, oprócz aniołów mamy upadłych aniołów(w książce nazwanych Pao), wilkołaki, łowców, którzy zagrażają życiu nie tylko głównej bohaterce. Z każdą kolejną stroną dowiadujemy się o istnieniu magicznych przedmiotów, które mają bardzo ważny wpływ na losy Allison.
Drugim ciekawym aspektem w tej pozycji są właśnie bohaterowie. Niekiedy dość cukierkowi, ale mimo wszystko można ich polubić. Allison, Jake i Alex tworzą przecudowny, choć gatunkowo dziwaczny trójkąt. Jednak autorka w bardzo dojrzały sposób opisała relacje jakie między nimi się rodzą. Dodatkowo postarała się, żebyśmy ich szczerze polubili i przypadkiem którejś z postaci z tego kręgu nie znienawidzili ze względu na jej postępowanie.
Kolejnym plusem jest akcja, która została poprowadzona w bardzo angażujący sposób dla czytelnika. Momentami wręcz nie mogłam się odkleić od książki i chciałam się dowiedzieć co będzie dalej.
Ostatnim aspektem, który zasługuje na wyróżnienie, to zakończenie tej powieści. Ale co to było za zakończenie! Choćby z tego powodu musicie ją przeczytać. Nie zdradzę Wam szczegółów, ale jak nigdy totalnie mnie zaskoczyło. Jest nieprzewidywalne i otwarte na kolejną część. 


Moja ocena...

Pomimo moich zastrzeżeń pod względem technicznym tej książki, bardzo przyjemnie mi się czytało powieść Urszuli Napierały.
Czy jestem ciekawa następnego tomu? Oczywiście, że tak. Czy go przeczytam? Zdecydowanie. Jestem bardzo zaintrygowana, jak autorka poprowadzi akcję i dalsze wątki bohaterów. Jest tyle zagadek nierozwiązanych, że z wielką ochotą sięgnę po kolejną część. Natomiast "W objęciach anioła" zasługuje ode mnie na ocenę 7/10. Czy polecam? Jeśli lubicie lekką lekturę, utrzymaną w młodzieżowym stylu, z aniołami w tle, to tak. Polecam :)

A za egzemplarz recenzencki chciałabym serdecznie podziękować Wydawnictwu Novae Res.

sierpnia 29, 2017 No komentarze

Autor: Johanna Mo
Tytuł: "Tak sobie wyobrażałam śmierć"
Gatunek: kryminał
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Editio black
Ilość stron: 317


Cześć kochani,
dziś przychodzę do Was, po krótkiej nieobecności na blogu z kolejną recenzją. Serdecznie zapraszam
do lektury.

"To nie wydarzenia określają człowieka, ale to, co on z nimi zrobi."


Krótko o treści...

Po śmierci syna Helena Mobacke wraca po długiej przerwie do pracy policjantki dochodzeniowej i od razu zostaje wrzucona na głęboką wodę, choć z początku sprawa wydaje się być banalna. Nie jest pewna, czy dobrze robi wracając w wir pracy. Musi poradzić sobie z tajemniczym mordercą z metra, ze stworzeniem zgranego zespołu, a w końcu z problemami po starcie najukochańszej osoby - syna Antona. Kobieta na nowo musi odnaleźć się w pracy i w życiu codziennym.


Moja opinia...

Po tę pozycję sięgnęłam z wielkim zaciekawieniem i zainteresowaniem nie spodziewając się absolutnie niczego. Nie chciałam sobie robić złudnych nadziei, po których zostałabym sponiewierana emocjonalnie. I dobrze, że tak zrobiłam, bo książka okazała się interesującą lekturą, która wciąga w świat tajemniczej zbrodni na kilkanaście godzin.


Autorka nakreśliła inteligentną historię opatrzoną dużą dawką emocji i przemyśleń głównej bohaterki. W tej pozycji czuć jej żal do świata ją otaczającego, jak i obserwuje się drogę głównej bohaterki jaką musi przejść do normalności i życia na nowo. Ukazuje z ogromną sugestywnością tragedię rodzica po stracie dziecka. Jej cierpienie jest w zasadzie widoczne na każdej stronie i w prawie każdym rozdziale - przy każdym elemencie sprawy, czy to będzie przesłuchanie, czy skończywszy na przemówieniu dla mediów.
"Często się zdarza tak, że rodzice mają w stosunku do dzieci wymagania, które przeradzają się w szkodliwą presję. Że mają nadzieje, przed którymi dzieci muszą się bronić."
Narracja w tej powieści jest prowadzona w dwojaki sposób. Z jednej strony mamy główny wątek - pracy policji nad kolejnymi zbrodniami. Z drugiej zaś przemyślenia mordercy. Wchodzimy praktycznie do głowy zbrodniarza, które w bardziej oczywisty sposób nakreślają nam jego profil. Jest to bardzo ciekawy aspekt, trzymający w napięciu do ostatnich stron. 

Styl jest momentami dość przyciężkawy - głównie wynikający z przemyśleń bohaterów, jednak długość rozdziałów nadrabia tą drobną niedogodność. Rozdziały są niekiedy bardzo króciutkie, co na pewno pod tym względem nie męczy czytelnika. Co ważne sam podział książki jest dość płynny i oryginalnie napisany. Pozycja ta dzieli się na dni, a każdy z tych dni jest dość obszernie opisany wydarzeniami jakie się toczą w środku. 


"Tak wyobrażałam sobie śmierć" jest kryminałem, który czytałam z wielką przyjemnością. Sprawił, że zakochałam się na nowo w światach zbrodni i z ogromną ochotą sięgnę po kolejne skandynawskie książki z tego gatunku.
"Trzeba zrobić, co się da, z tego, co życie nam daje. Zaciska się zęby i idzie się dalej, kiedy człowiekowi jest ciężko, bo ciężko nie będzie zawsze."

Moja ocena...

Choć z rzadka mam styczność z kryminałem, to bardzo mi się ten spodobał. Jest dobrze napisany, trzyma w napięciu do ostatnich stron i tak naprawdę do końca nie wiemy, kto jest tajemniczym zabójcom. Jak dla mnie? Bardzo mocne 8/10. Polecam każdemu, kto lubuje się w tym gatunku!


sierpnia 28, 2017 No komentarze

Autor: Louise Jensen
Tytuł: "Prezent"
Gatunek: thriller psychologiczny
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Burda
Ilość stron: 396

Cześć kochani,
dziś mam dla Was nie lada gratkę. Kolejną recenzję thrillera psychologicznego. Tym razem książkę otrzymałam od wydawnictwa Burda Książki i jak tylko do mnie przyszła wzięłam się od razu do czytania. Zapraszam do zapoznania się z pełną opinią :)


Troszkę o treści...

Jenna jest młodą dziewczyną, która dostała od życia drugą szansę w postaci przeszczepu serca. Powinna się cieszyć na nowo życiem, a jednak coś ją powstrzymuje. Ma ciągłe urojenia, bóle głowy i zagadkowe sny. Postanawia nawiązać kontakt z rodzicami dawczyni. Zbyt wiele elementów w życiu Callie - jej dawczyni, nie pasuje i psuje złudną układankę idealnego życia. Co się stało z siostrą Callie, która podobno przebywa za granicą? Co ukrywa Nathan - narzeczony Callie?
Jenna postanawia za wszelką cenę odkryć tajemnice, kosztem relacji z rodziną i przyjaźń.


Moja opinia...

Od momentu, kiedy przeczytałam opis książki "Prezent", chciałam się w nią wgłębić. Fakt, że był to thriller psychologiczny sprawił, że dodatkowo moja chęć do jej przeczytania od razu została wzmożona, ponieważ jest to mój ulubiony gatunek.
"Nie ma nic równie niszczycielskiego niż brak zaufania."
"Prezent" od pierwszych stron niesamowicie wciąga. Tak na prawdę do samego końca nie wiadomo, jakie były okoliczności śmierci Callie. Gdy nam się już wydaje, że będzie to konkretna osoba, autorka robi zwrot o sto osiemdziesiąt stopni, dając nam tym samym pstryczka w nos. Uwielbiam takie książki, gdzie są przedstawione zagadkowe losy bohaterów.



Na pewno ogromnym atutem tej pozycji jest poruszony przez autorkę temat pamięci komórkowej. Dość niekonwencjonalny i warty zauważenia. Autorka w bardzo ciekawy sposób wplotła go w losy Jenny oraz rodziny Callie. Powolutku odkrywała nam zawiłości i sekrety rodzinne. Nic tak do końca nie było oczywiste i to uważam za ogromną zaletę tej książki. 

Od pierwszej styczności z tą lekturą,  bardzo spodobała mi się postać Jenny. Pokazała, że bycie biorcą to nie tylko wzloty, ale też upadki. Że bardzo często takie osoby mają wyrzuty sumienia, nie potrafią sobie na nowo poradzić z rzeczywistością je otaczającą. Niekiedy nadmiar emocji je przytłacza. Chwytają się jednej rzeczy, która je trzyma przy życiu, a jednocześnie zatraca i wyobcowuje od najbliższych.
"Wszyscy mamy powody, dla których robimy, to co robimy, prawda? Kłamstwa, które opowiadamy. Każdy z nas jest mieszanką dobrego i złego. "
Co ważne, książka nie jest napisana trudnym językiem, a przynajmniej mi się ją czytało nadzwyczaj szybko i przyjemnie. Autorka wplata sny i wątki pamięci komórkowej, co niekiedy mnie myliło i traciłam główny wątek. Po jakichś stu stronach załapałam tę konwencję i już było okej.
Zaskakujące były również niektóre rozdziały - bardzo króciutkie, co osobiście lubię w książkach. Taki sposób pisania napędza czytelnika do pochłaniania danej książki i nie męczy podczas czytania. 


Moja ocena...

Moja ocena nie może być niższa niż 9/10. Jest to książka kompletna, trzymająca w napięciu, oparta na prawdziwych wątkach z życia i poruszająca ciekawy temat - pamięci komórkowej. Jeśli kiedykolwiek wpadnie Wam w ręce, nie wahajcie się, tylko przeczytajcie. Naprawdę warto!

A za możliwość przeczytania powyższej książki chciałabym podziękować Wydawnictwu Burda Książki.




sierpnia 21, 2017 No komentarze
Cześć kochani,

dziś będzie wpis okołoksiążkowy o moich sposobach na kupienie tańszych pozycji(część wpisu pochodzi z mojego starego bloga, o którym lepiej nie wspominać, bo był na nim swoisty misz - masz).

Tak, wiem... Kupowanie książek w czasach e-booków, audiobooków jest niemodne, niepraktyczne i niehigieniczne(no bo ileż bakterii i zarazków znajduje się pomiędzy kartkami!). Ale wiecie co? Kocham książki. I te nowe - ze względu na zapach świeżej farby drukarskiej połączonej z papierem, jak i te stare ze względu na to, że nigdy nie wiesz ilu czytelników przed Tobą miało daną pozycję w swoich rękach. Uwielbiam szum wertowanych kartek, przeogromną radość sprawia mi wyszukiwanie ciekawych cytatów i ta myśl, że tak! ja jako pierwsza na to wpadłam(po czym po sprawdzeniu w Internecie moja radość zostaje chwilowo zburzona), a ponadto książka jest lekiem na całe zło, które nas otacza danego dnia.

Z tego też prostego powodu postanowiłam się z Wami podzielić kilkoma moimi "tajemnymi" miejscami(choć jeśli mnie obserwujecie na IG to w większości znacie te miejsca), w których zakupuję moje skarby zdobiące półkę w postaci kolorowych grzbietów.

Po prostu moim małym marzeniem jest posiadanie ogromnej biblioteczki, w której będę się zaczytywać na starość w różnych mniej lub bardziej interesujących historiach. Siedząc w bujanym fotelu, okrywając szczelnie nogi ciepłym pledem, na nosie pewnie będą się trzymać grube denka, bo złapie mnie totalna ślepota, obok będzie znajdować się na małym stoliku filiżanka z herbatką bądź kubek kakao. I będę zaczytywać się w opasłych tomiskach jako pomarszczona babulinka, czasem zerkając na wszystkie półki, wspominając historie każdej pozycji z osobna :) Tak, wiem... Nieciekawa ta moja emerytura będzie :)

Ale wracając do tematu, oto przedstawiam Wam listę moich "tajemnych" miejsc przydatnych dla każdego książkoholika plus bonusy. Pewnie większość Was zna te miejsca, ale warto wszystko w jedną całość sklecić :)



1. LEGOLAS.PL
Pierwszym interesującym miejscem na tanią (i co ważne w tym punkcie, nową!) książkę, jest niewątpliwie strona księgarni internetowej Legolas.pl

Warto w to miejsce zajrzeć, ponieważ bardzo często mają różnego rodzaju promocje i jeżeli nie chcecie wydać za książkę więcej niż 10zł to na pewno w tym miejscu coś dla siebie znajdziecie. Oprócz książek, znajdziemy tutaj podręczniki, zabawki, przybory szkolne itp. Po zarejestrowaniu się warto zauważyć, że posiadają program partnerski Należy zdobyć 300pkt w ciągu 150 dni, aby dostać rabat w wysokości 1%. 1zł to 1pkt, ale ale... Zawsze zaokrąglamy do dołu. Czyli jeśli Wasze zamówienie wynosi 29,99zł to nie dostaniecie 30pkt, tylko sami się domyślcie ile :)



2. TEZEUSZ.PL
Drugim tanim miejscem i dość często przeze mnie zaglądanym są internetowe antykwariaty, które oferują książki z tzw. drugiej ręki choć nie zawsze. Pierwszym z takich miejsc mogę bez problemu polecić mój ukochany antykwariat Tezeusz.pl

Jest to bardzo fajna ekipa, z którą miałam już nieraz styczność. Posiadają zarówno nowe książki jak i używane. Co ważne przesyłka ekspresowa i paczki są zawsze dobrze zapakowane. Dodatkowym plusem jest darmowa przesyłka od 200zł - gdyby ktoś był zainteresowany tak dużym zamówieniem.

Raz miałam nieprzyjemną sytuację z kurierem i bez problemu wysłali ponownie zamówienie czym u mnie ogromnie zaplusowali :) Każda książka i jej wygląd/stan są bardzo ładnie opisane - gdy są jakieś uchybienia, takową informację dostaniemy w opisie. Gorąco polecam!




3. ANTYKWARIAT CONROY
Trzecim miejscem, które postanowiłam polecić, jest kolejny internetowy antykwariat Antykwariat Conroy.

Ten antykwariat jest moim niedawnym odkryciem - ponieważ szukałam określonej pozycji, którą tylko tutaj znalazłam i przy okazji zakupiłam 2 dodatkowe książki.
Na pewno minusem jest procedura, która dość długo się wlecze - po zarejestrowaniu i zalogowaniu, wybieramy książki i musimy czekać do 2 dni aż zostaną one odłożone. Oczywiście, taka forma ma swoje plusy, bo domyślam się, że mają klientów również na allegro oraz w sklepie stacjonarnym i dzięki temu nie dochodzi do pomyłek czy jakichś niedomówień. Po odłożeniu książek, dopiero wtedy możemy za nie zapłacić i wysyłka następuje po zaksięgowaniu na koncie, co jest oczywistością. Do mnie o dziwo szły bardzo szybko. Wysłane w piątek, a w poniedziałek już je miałam w domu. Fajne jest to, że przesyłka jest stosunkowo tania, bo 8,50zł bez względu na wagę i ilość książeczek - niewątpliwie na plus! Minusem na pewno jest strona internetowa, gdzie nie można szukać po cenie czy dacie dodania(w sensie nie ma sortowania), a wyłącznie po gatunku - niepotrzebnie traci się czas.




4. SKŁADNICA KSIĘGARSKA
Kolejnym moim ulubionym miejscem na poszerzenie księgozbioru jest skladnicaksiegarska.pl., której nazwę ciągle przekręcam :)

Praktycznie co środę są wrzucane nowe książki z tzw. drobnymi uchybieniami, mogą to być jakieś otarcia, zadrapania. Jeśli nam takie drobnostki nie przeszkadzają, to szczerze Wam polecam ten sklep. Procedura jest banalnie prosta - po wrzuceniu do koszyka, wybieramy sposób dostawy i opłacamy. Co ważne, jest możliwość domówienia książek do jeszcze  nie wysłanego zamówienia, co jest rzadkim udogodnieniem dla klientów. Nigdy się nie zawiodłam na tym sklepie i szczerze Wam polecam zaglądanie od czasu do czasu.




5. EMULUS.PL
Jest też emulus.pl Pochodna składnicy księgarskiej. Działa na tej samej zasadzie, szata graficzna jest bardzo podobna, a książki na stronę wchodzą co... każdy wtorek. Również serdecznie polecam, jeśli nie mamy za dużo gotówki i nie przeszkadzają nam naprawdę drobne otarcia czy zagięcia.



6. TANIAKSIAZKA.PL

Chyba większość zna stronę taniaksiazka.pl Jest to portal, który kusi bardzo często świetnymi promocjami i wszelkiego rodzaju procedury związane z wysyłką nie trwają w nieskończoność. Jeszcze ani razu mnie nie zawiedli. Dodatkowa zaleta jaką zauważyłam to data przewidywanej wysyłki. Miły aspekt, z którym rzadko się człowiek spotyka. I tu należy dodać, że zwykle paczki są wysyłane przed tą datą.

7. DYSKONTY KSIĄŻKOWE
Wszelkiego rodzaju arosy, bonito, nieprzeczytani czy inne tego typu portale. Zawsze coś tańszego można wynaleźć, choć ja rzadko z tych dyskontów korzystam, ale znam osoby, które robią w nich duuże zakupy :)

I czas na bonusy.

* NADMORSKIE TARGOWISKA
Latem pojawiają się jak grzyby po deszczu. Jest ich dosłownie pełno i kuszą tańszą ceną. Jednak moim zdaniem warto się zabezpieczyć w internet w telefonie, żebyśmy się nie "przejechali" przede wszystkim na cenie. Nie zawsze tania książka, jest rzeczywiście tania. Uważajcie.

** WYMIANY
Warto nad tym punktem się zastanowić. Przyznaję się, że nie korzystałam dotychczas z wymiany. Wolę sprzedać książkę albo odkupić, niż się wymienić z racji tego, że wartość dwóch różnych książek może być nieproporcjonalna - nie tylko finansowo, ale też merytorycznie.

***WYDAWNICTWA
Współpraca z wydawnictwami ma to do siebie, że można być na bieżąco z książkami wydawanymi, ale trzeba się liczyć z narzuconym sobie rygorem. Odkąd rozpoczęłam współprace, nie wyobrażam sobie, abym dnia nie spędziła na czytaniu, ale o tym napiszę osobny post :)


Powyższa treść została napisana przez własne odczucia i doświadczenia. W żaden sposób nie jest sponsorowana :)


Biblioteki nie ujęłam w tym poście, ponieważ sama z niej nie korzystam i nie zamierzam korzystać. Wolę kupić książkę w antykwariacie niż pójść wypożyczyć.

Zdarzało się Wam kupować książki na tych portalach? Dajcie znać jakie są Wasze odczucia i może znacie jakieś miejsce, o którym zapomniałam :)

Pozdrawiam serdecznie :) 
sierpnia 20, 2017 No komentarze

Autor: Linnea Dunne
Tytuł: "Lagom. Szwedzka sztuka życia"
Gatunek: poradnik
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Burda
Ilość stron: 160

Cześć kochani,
pamiętacie jak jeszcze niedawno był tzw. "boom" na duńskie hygge? Zapomnijcie o tym. Czas na szwedzkie Lagom!



"Lagom" uczy skandynawskiej skromności, życia w zgodzie z naturą oraz cieszenia się z drobnych przyjemności. Pokazuje, że można być szczęśliwym małym kosztem (lub za darmo!) dzięki ponadczasowym przedmiotom codziennego użytku lub rzeczom wykonanym własnoręcznie." Tak piszą w internecie, a jak jest naprawdę?
"Lagom, powiązany z niechęcią do marnotrawstwa i naciskiem na sprawiedliwość, jest kluczowym składnikiem szwedzkiej recepty na sukces."

Moja opinia...

Jakiś czas temu, będąc w Szczecinie, zdecydowałam się zajść do jednej z sieci księgarń i moim oczom ukazała się malutka choć przepięknie wydana książeczka "Lagom. Szwedzka sztuka życia" autorstwa Linnei Dunne. A że jestem sroką okładkową plus ogromną fanką skandynawskiego stylu życia, wiedziałam że prędzej czy później ta pozycja wejdzie w moje posiadanie. Kilka dni później napisało do mnie wydawnictwo Burda, czy nie zechciałabym zrecenzować tej właśnie książki. Zrządzenie losu? Nie sądzę :)



Pierwsze co zwraca uwagę w tej pozycji to jej wielkość i cudowny design. Urzeka od pierwszych stron skandynawski design, kolory, grafika. A fakt, że została wydana w twardej oprawie sprawia, że moje serce się raduje. Nie ma nic przyjemniejszego, jak dopracowana szata graficzna w tego typu książkach.

Sama książka została podzielona na siedem rozdziałów traktujących o lagom w różnych sferach życia, czy to w spędzaniu wolnego czasu, czy w jedzeniu, czy nawet w pracy. Zawsze musi być wszystko w sam raz - czyli lagom. Nie za dużo, nie za mało, a znalezienie tego balansu jest nie lada gratką.
Bardzo spodobało mi się twórcze podejście Szwedów do wychowania dzieci. Nie od dziś wiadomo, że dają im więcej luzu i pozwalają na kreatywność, a także dowolność w postrzeganiu świata. Do tego należy dodać piątek wieczór przekąskowy i słodką sobotę, kiedy to dzieciaki mogą przegryźć coś słodkiego.

Ciekawie też została opisana sfera ochrony środowiska. Wiedzieliście, że typowy Szwed zastanowi się dwa razy zanim coś wyrzuci? Np. ubranie? Będzie zdecydowanie bardziej wolał przerobić daną bluzkę w jakiś ekstrawagancki styl niż wyrzucić do śmieci. W środku znajdziemy również kilka bardzo cennych akcji jak choćby np. Kopstopp - czyli przez jakiś czas nie kupowanie konkretnej rzeczy(mi by się przydała z książkami) czy też kupowanie rzeczy na zapas, włącznie z jedzeniem.

"Nie ma złej pogody, są tylko niewłaściwie ubrani ludzie."

Oprócz typowych tekstów odnośnie życia w Szwecji i tłumaczenia czym jest lagom, znajdziemy tu również kilka interesujących przepisów, które warto delikatnie wkomponować w codzienne menu. Sama z pewnością wypróbuję przepis na Kanelbullar czyli bułeczki cynamonowe, czy też na quiche serową.



Poza tym, prawda jest taka, że bardzo nam - Polakom - blisko do Szwedów, co było dla mnie zaskoczeniem, kiedy nieświadomie zaczęłam niektóre rzeczy porównywać. Choćby w sferze wchodzenia do lasów, zbierania tego, co nam daje natura i robienia zapasów słoikowych na zimę, bądź też w miłości do prowadzenia własnej działeczki.

Natomiast w jednej wartości troszkę się zatraciliśmy, my - Polacy. Brakuje takiej szwedzkiej misji w pomaganiu sobie wzajemnie(może w tej kwestii warto wrócić do PRL?). Brakuje sąsiedzkiej przyjaźni, spotkań. My raczej patrzymy na sąsiada spod byka, a czy nie lepiej byłoby zorganizować grilla czy nawet przeprowadzić krótką, sąsiedzką pogawędkę?

Całość książki "Lagom. Szwedzka sztuka życia." dopełniają rady samej autorki. Są lagom, czyli w sam raz - krótkie zwięzłe i na temat. Autorka ich nie narzuca, ale pozwala nam je delikatnie przemycić do codziennego życia. Kiedy opisuje daną sferę życia, małymi kroczkami naprowadza i pokazuje, co należy wykonać, aby nasze życie w pełni było bliżej lagom.


Moja ocena...

Książka "Lagom. Szwedzka sztuka życia." jest tak przepięknie wydana, że aż szkoda iż nie jest grubsza. Cudowna szata graficzna, sporo interesujących porad. Bez problemu daję tej pozycji maksymalną notę 10/10! Sięgnijcie po nią, jeśli chcecie się przekonać jak to jest z tym szwedzkim Lagom :)

A za egzemplarz bardzo bym chciała podziękować Wydawnictwu Burda.



sierpnia 18, 2017 No komentarze

Autor: Christopher Oldstone - Moore
Tytuł: "Historia brody. Zaskakujące dzieje męskiego zarostu."
Gatunek: literatura faktu
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Znak Literanova
Ilość stron: 496

Cześć kochani,
Przychodzę dziś do Was z dość specyficzną pozycją, która nie każdemu się spodoba i niekoniecznie zainteresuje ten tytuł, ale mimo wszystko zachęcam do przeczytania recenzji :)

Moja opinia...

Ile ludzi tyle opinii na temat zarostu - można by rzec. Przez jednych znienawidzona forma dekoracji męskiej twarzy, przez innych ubóstwiana. Ja jestem w tej drugiej grupie :) Tym bardziej, że w przeciągu ostatnich lat zarost, zarówno krótszy jak i dłuższy, wrócił do łask.



"Historia brody..." Christophera Oldstone - Moora została napisana w dość systematyczny i spodziewany sposób. Jeśli ktoś nie przepada za historią, to i ta pozycja go odrzuci, ponieważ mamy tutaj porządnie wykonany rys historyczny przez wszystkie możliwe epoki, dzięki któremu możemy zauważyć w jaki sposób kształtował się męski zarost. I pomyśleć, że kiedyś brak brody w czasach starożytnych z jednej strony był postrzegany jako niewieści, a z drugiej za brudny. Wszystko zależało od tego, w jakim punkcie na mapie się znajdowaliśmy i w jakim miejscu mieszkaliśmy, czy to Rzym, czy Egipt, czy Grecja...

Ktoś by pomyślał, że autor jest wariatem... Ileż można pisać na temat męskiego zarostu? Powiem Wam, że ta pozycja w pewien sposób mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że dla dziejów świata męski zarost miał aż takie znaczenie!

Tekst w rozdziałach jest przeplatany zdjęciami, natomiast mam zastrzeżenie do jego wielkości. Jak dla mnie użyta czcionka jest zdecydowanie za mała, przez co oczy wielokrotnie mi się męczyły, tekst zlewał i musiałam co jakiś czas robić przerwę w czytaniu, a tego po prostu nie lubię.



Moim kolejnym zastrzeżeniem jest mylny tytuł. Tak naprawdę broda czy też zarost ma mniejszą rangę w tej książce niż sama historia. Miałam szczerą nadzieję na jakiś ciekawy rys historyczny poparty zdjęciami, infografikami, a dostałam miejscami dość suchy tekst z mnóstwem dat, wydarzeń, osób, co mnie osobiście bardzo odstręczało od czytania i kontynuowania. Brakowało mi na koniec jakieś mapy czy też osi czasu, na której zaznaczony by został prawdziwy rys historyczny zarostu.



Kończąc, jest to pozycja dobra, ale nie zaskakująca. Może być fajnym uzupełnieniem lub odświeżeniem wiedzy z zakresu historii świata.

Moja ocena...

Ocenić tę pozycję jest mi wyjątkowo ciężko. Nie jest lekką lekturą na jedno popołudnie - sama się z nią męczyłam kilka dni. Ale jeśli lubicie czytać o zmianach społecznych, antropologią, interesujecie się innym podejściem do historii i lubicie literaturę faktu, to na pewno ta pozycja Wam się spodoba. Ja ją oceniam na 7/10, tylko przez wartość techniczną, ponieważ co do merytorycznej to nie ma się o co czepiać :)


A za egzemplarz recenzencki chciałabym podziękować Wydawnictwu Znak.



sierpnia 16, 2017 No komentarze

Autor: Joanna, Rafał Pasztelańscy
Tytuł: "Policjanci. Za cenę życia."
Gatunek: literatura faktu
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Ilość stron: 384


Cześć kochani,
dziś przychodzę do Was z książką dość specyficzną, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Pozwoliła spojrzeć na zawód policjanta z szerszej perspektywy, tej bardziej prywatnej. 
Zapraszam do czytania recenzji :)
"Odwaga to umiejętność opanowania lęku. [...] Jak ktoś mówi, że się nie boi, to jest najzwyczajniej w świecie głupi. Bo każdy musi mieć w sobie lęk."

Moja opinia...

Postanowiłam tej książki Wam nie streszczać, ponieważ nie da się w kilku zdaniach opisać jej zawartości, a nawet nie powinno się tego robić z szacunku do rodzin, które odważyły się podzielić swoimi wspomnieniami.

Książka "Policjanci. Za cenę życia" pod względem stylu pisania, nie jest trudną i ciężką pozycją. Jest napisana językiem przyjaznym, momentami prostym, który pozwala czytelnikowi przeżyć każdą historię z osobna. Poprzez dużą czcionkę nie męczy wzroku i pod względem technicznym osoba czytająca mimowolnie daje się porwać w wir wspomnień rodzin i najbliższych poległych policjantów przeplatanych od czasu do czasu zdjęciami z prywatnych zbiorów.



Pozycja ta składa się z 9 poruszających historii rodzin, które po śmierci najbliższego męża/partnera/narzeczonego próbuje na nowo żyć i poukładać sobie teraźniejszość. Wiecie, niekiedy ta próba jest skazana na porażkę, ponieważ większość przytoczonych historii jest dość świeża i wspomnienia o osobach, których już nie ma sprawia ogromny ból emocjonalny.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że każdy policjant, któremu został poświęcony rozdział, był to człowiek z powołania. Odpowiednia osoba na właściwym stanowisku. Działający od razu, aby pomóc poszkodowanej osobie, aby zmniejszyć ryzyko śmierci, aby doprowadzić zbrodniarzy za kratki. Czasem przyczyną śmierci był czynnik ludzki, innym razem procedury, a jeszcze innym brak sprzętu - szczególnie po transformacji. Ciągła walka z mafiami sprawiła, że zbyt dużo musiało policjantów ponieść śmierć, ażeby wsadzić odpowiednie osoby za kratki.

"Trudno pogodzić się ze śmiercią podwładnych, a szczególnie bolesne jest to, gdy śmierć przychodzi w chwili, gdy nic jej nie zapowiadało."


Książka ta jest nie tylko hołdem poległym na służbie policjantom. Jest też lekcją historii, szczególnie tej najnowszej. Czytając tę pozycję wielokrotnie łapałam się na tym, że mówiłam sama do siebie "no, rzeczywiście. Było takie zdarzenie, mówili o tym w telewizji!" Powiem więcej, książka ta powinna być lekturą obowiązkową na rozszerzonej maturze z WOS - u albo przynajmniej pozycją uzupełniającą wiedzę z zakresu świata nowoczesnego.
"Cokolwiek, kiedykolwiek by się stało, pamiętaj, że jak będę mógł, to się do ciebie odezwę. Nawet na chwilę. Chyba że mnie zabiją."
Nie będę ukrywać, że kilkukrotnie się wzruszyłam podczas czytania tej książki. Co jest dla mnie z jednej strony zaskakujące, bo w końcu to "tylko" literatura faktu, a z drugiej ta bezsilność i niemoc lekko mnie dołowała. A może to była niesprawiedliwość? Dlaczego dobrzy ludzie zginęli? Dlaczego rodziny poległych muszą przeżywać traumę? Dzieci wychowywać bez ojców? Przez jakieś beznadziejne mafijne porachunki?


Moja ocena...

W tym punkcie nie chcę oceniać wartości merytorycznej, bowiem nie jestem w stanie tego dokonać. Nie da się czyichś wspomnień ocenić w skali od zera do dziesiątki, a przynajmniej ja nie potrafię. Dlatego będzie to pierwsza książka, którą pozostawię bez oceny, choćby po to, aby oddać hołd rodzinom poległych. A Wam moi czytelnicy, polecam ją przeczytać
. 

"Ten, kto lekceważy pracę "psów" czy "glin", po lekturze Policjantów zmieni zdanie na zawsze"Artur Górski, autor serii o polskiej mafii. 

sierpnia 15, 2017 No komentarze

Autor: Abbi Glines
Tytuł: "Wybierz mnie"
Gatunek: young adult
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Pascal
Ilość stron: 379

Cześć,
dzisiejsza książka, z jaką do Was przychodzę jest z gatunku young adult. Może nie należy do nowości, ale mimo to zdecydowałam się ją zrecenzować, bo być może komuś się ten tytuł spodoba i mimo wszystko zechce ją przeczytać.



Troszkę o treści...

Na pierwszy rzut oka Marcus jest rozpieszczonym dzieckiem, bogatych rodziców, który w zasadzie miał w życiu wszystko. Szczęście, każdą zachciankę i... dziewczynę. Jednak separacja i rozwód rodziców, zmusza go do powrotu ze studiów i wynajęcie pokoju w mieszkaniu Cage'a, gdzie dość często nocuje Willow. Gdy spotykają się po raz pierwszy Marcus totalnie traci dla tej dziewczyny głowę. Low również nie może się mu oprzeć. Jednak czy problemy oraz w pewnym sensie intryga nie spowoduje, że tych dwoje się od siebie oddali?

Moja opinia...

Abbi Glines stworzyła lekką, niewymagającą myślenia powieść, która na pierwszy rzut oka może się niejednej kobiecie/dziewczynie spodobać. Styl pisania jest prosty, miły dla oka, niezbyt męczący, przez co książkę w zasadzie się pochłania a nie czyta. Jednak mimo to, uważam że pozycja ta jest dość schematyczna, w jej połowie człowiek od razu domyśla się zakończenia, a intryga stworzona przez autorkę jest aż nazbyt banalna.



Głównych bohaterów nie da się nie lubić. I Marcus, i Willow mają w sobie to coś, co przyciąga czytelnika. Nie są postaciami nudnymi, sztampowymi, choć było kilka niedomówień, które lekko działały mi na nerwy. Bardzo fajnie autorka pokazała również postaci poboczne, do których można się przywiązać. Szczególnie Cage'a z jego dziwnym poczuciem humoru, czy Prestona. 

W książce "Wybierz mnie" nie znajdziemy żadnych fajerwerków, czy treści ważnej, do przemyślenia. Jest to raczej powieść z gatunku: "przeczytaj, spędź miło czas przy książce i herbacie oraz zapomnij, że coś w ogóle czytałeś". Bo prawdę powiedziawszy ani w niej nie znajdziemy ciekawych cytatów, ani wartkiej akcji, czy emocji jakie nas porwą. Jest to mocno średnia pozycja dla niewymagającego czytelnika.

Jeżeli miałabym porównać poziomem tę pozycję, to jest jej bardzo blisko do książek Anny Todd. Niby wciągają, a jednak nie spodziewajmy się po nich kaca czytelniczego trwającego kilka dni.



Z aspektów technicznych książki, to na plus niewątpliwie zasługuje dość duża czcionka w książce. Pozycja ta jest przejrzysta, ma spore odstępy pomiędzy linijkami, dzięki czemu tekst się nie zlewa i naprawdę miło się czyta. Z minusów z kolei - cienkie strony, przez które przebija tekst i brak skrzydełek - nie lubię takich książek, bo z racji użytkowania delikatnie mogą z czasem się podniszczyć.

Podsumowanie...


A zatem, jeśli nie będziemy mieć zbyt wielkich wymagań czytelniczych, to ta pozycja zapewni nam niewątpliwie rozrywkę na kilka wieczorów. Ja jednak do takich osób nie należę. Lubię jak książka utkwi mi w pamięci pod jakimkolwiek względem, czy to będzie aspekt techniczny, czy emocjonalny. Tutaj nie było nic. Zapewne za chwilę o niej zapomnę, czytając inną powieść, dlatego dam jej troszkę na wyrost 6/10. A czy będziecie chcieli spędzić z nią czas, to sami zadecydujcie :)

sierpnia 14, 2017 No komentarze

Autor: Tosca Lee
Tytuł: "Pierworodna"
Gatunek: młodzieżowa
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: IUVI
Ilość stron: 360

Cześć kochani,
pamiętacie może jak jakiś czas temu polecałam Wam, abyście przeczytali "Potomków" Tosci Lee? Dziś przychodzę do Was z kontynuacją tej serii. Zapraszam do czytania :)



Troszkę o treści...

Audra dostaje misję - musi odnaleźć największego swojego wroga Historyka i zakończyć tę beznadziejną wojnę toczącą się od wieków pomiędzy Potomkami a Dziedzicami. Jednak zanim to nastąpi Luka, jej mąż, zostaje porwany i więziony przez Dziedziców. Dodatkowo musi się zmagać z rosnącą w niej potężną mocą. Wszystko to sprawia, że nie do końca wie komu może zaufać i powierzyć swoje życie. Czy dojdzie do ostatecznej konfrontacji z Historykiem i Audra go pokona?

"Bardzo trudno jest ufać, że Bóg jest miłosierny, kiedy całe życie spędza się na krawędzi zagłady."


Moja opinia...

Pierwszą część serii o krwawej hrabinie Batory wspominam bardzo dobrze i mile. Świetnie się czytało, utrzymana w lekkim i przyjemnym stylu, zabrała kilka godzin z życia, których kompletnie nie żałuję. "Pierworodna" pod tym względem nie odbiega od "Potomków". Znów wpadłam jak śliwka w kompot i nie mogłam się oderwać od tej pozycji. To jest ten typ książek, kiedy to mając do wyboru serial czy czytanie, zdecydowanie wybierzemy to drugie :)
"Pierworodna" zaczyna się od momentu, kiedy to "Potomkowie" mieli swój koniec, zaznaczając tym samym ciągłość serii.


Zaskakujące jest na pewno to, że książkę segreguje się pod młodzieżówkę, co jest moim zdaniem totalnym nieporozumieniem. Wiele o niej można powiedzieć, ale bardziej bym się skłaniała ku temu, iż jest to pozycja w stylu young adult z elementami fantastyki, sensacji, przygody aniżeli typowej młodzieżówki. Bardzo zaskakujące dobranie gatunku pod tę pozycję.

"Miłości się nie zdobywa, lecz otrzymuje w darze."

Czytając "Pierworodną"Audra wydała mi się bardziej dojrzała jako postać. Możliwe, że miały na to wpływ wydarzenia z końcówki pierwszej książki. Musiała stać się odpowiedzialna nie tylko za swoje życie, ale również za innych. Z pozostałych bohaterów niewątpliwie zwraca na siebie uwagę Błazen - hakerka. Świetnie zbudowana postać, na której ani razu się nie zawiodłam. Szkoda, że Tosca Lee nie zaznaczyła bardziej roli Piotrka oraz Claudii. Zepchnęła ich troszkę na bok i potraktowała te dwie postaci po macoszemu. No i zapomniałabym o mężu Audry - Luce Novaku. Kiedy w pierwszej części darzyłam go sympatią, w drugiej stał się obcy, mniej czuły, ale wszystko do pewnego momentu. Bardzo się cieszę, że Luka odegrał w tym tomie większą rolę i w zasadzie poznajemy go na nowo, wszystkie sekrety zostają odkryte.

"Kiedy ktoś się zmienia, każdy w jego otoczeniu rozważa, jaki ma to wpływ na niego samego."

Autorka znów zaskoczyła mnogością zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń, powoli łącząc ze sobą elementy układanki i wyjaśniając zagadkowe koneksje pomiędzy Potomkami, Dziedzicami i Łowcami. Powiem więcej, w tej części dopiero zrozumiałam o co w tym wszystkim chodziło i jaka była rola poszczególnych grup. Akcja była tak wartka, tak często zmieniały się plenery, że byłam osobiście w szoku.
Uwielbiam to, że dzięki tej serii mogłam spędzić wiele przyjemnych chwil zwiedzając Rumunię, Bułgarię, Chorwację a nawet zahaczyłam przez moment o Francję.



W obu książkach znajdziemy wątki historyczne, szczyptę fantastyki umiejętnie dawkowaną czytelnikowi i nie sposób się przy nich nudzić. Czy są jakieś minusy, zapytacie? Ja ich nie znalazłam.
Moim osobistym zdaniem cała seria zasługuje niewątpliwie na jej sfilmowanie! Temat ciekawy, niebanalny. Albo się książki z serii o krwawej hrabinie kocha albo nienawidzi :)


Moja ocena...

Muszę ocenić tę pozycję wysoko, ponieważ nie ma na to innej rady. Książka łączy ze sobą wiele spójnych elementów, nie sposób się przy niej nudzić i jest lekka w odbiorze. Na pewno warto przeczytać całą serię, jeśli uwielbiacie fantastykę z elementami historycznymi. Książkę, gdzie porwą Was wątki romansowe, przygodowe i zatracicie się w niej na kilka godzin. Moja ocena nie może być niższa niż 9/10! Serdecznie polecam niezdecydowanym :)


A za egzemplarz chciałabym serdecznie podziękować Wydawnictwu IUVI! I przy okazji polecam zajrzeć do recenzji pierwszego tomu "Potomkowie".



sierpnia 11, 2017 No komentarze
Newer Posts
Older Posts

Wyzwanie obieżyświata

Pod tym linkiem znajduje się więcej informacji na temat wyzwania czytelniczego, jakie sobie narzuciłam w 2019r.
Pewnie przejdzie ono również na 2020r., ale mimo wszystko zachęcam do zajrzenia na stronę :)

W I Ę C E J

Zajrzało tu już...

About me

About Me

Cześć!
Witaj w moim małym miejscu.
Serdecznie zapraszam cię do mojego świata, gdzie królują książki i filmy.
Zrób sobie herbatkę lub kawkę, złap za ciepły kocyk i spędź miło czas :)

Kasia, @czytamiogladam_pl

Instagram

Labels

10/10 2/10 3/10 4/10 5/10 6/10 7/10 8/10 9/10 film książka

Blog Archive

  • ►  2021 (1)
    • ►  września (1)
  • ►  2019 (33)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2018 (97)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (7)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (9)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (6)
    • ►  maja (10)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (11)
  • ▼  2017 (99)
    • ►  grudnia (9)
    • ►  listopada (10)
    • ►  października (11)
    • ►  września (11)
    • ▼  sierpnia (13)
      • #52 W objęciach anioła | Urszula Napierała
      • #51 Tak sobie wyobrażałam śmierć | Johanna Mo
      • #50 Prezent | Louise Jensen
      • Sposoby na tanie książki
      • #49 Lagom. Szwedzka sztuka życia. | Linnea Dunne
      • #48 Historia brody. Zaskakujące dzieje męskiego za...
      • #47 Policjanci. Za cenę życia. - Joanna, Rafał Pas...
      • #46 Wybierz mnie | Abbi Glines
      • #45 "Pierworodna" | Tosca Lee
      • #44 Tajemnica wyspy Flatey | Victor Arnar Ingólfsson
      • #43 Confess | Colleen Hoover
      • #42 Życie jest piękne - Natalia Murawska
      • Pół roku za mną....
    • ►  lipca (15)
    • ►  czerwca (12)
    • ►  maja (8)
    • ►  kwietnia (8)
    • ►  marca (2)

Created with by ThemeXpose