Tytuł: "W objęciach anioła Tom I Ostrze miłości"
Gatunek: młodzieżowa, fantastyczna
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 342
Jak wspomniałam we wstępie, wybierając tę pozycję do zrecenzowania, kierowałam się głównie tym, aby książka była przyjemną lekturą i nie dłużyła mi się w czasie. Gdy do mnie przyszła paczucha od wydawnictwa Novae Res troszkę się przeraziłam objętością i dość małą czcionką, ale od samego początku byłam urzeczona przepiękną okładką, jak również mocno zaintrygowana opisem z tyłu książki. Postanowiłam, że podejdę do tej pozycji od samego początku bez zbędnych uprzedzeń.
Cześć kochani,
dziś przychodzę do Was z książką, którą wybrałam z dwóch powodów. Pierwszym była chęć zagłębienia się w jakąś ciekawą serię, natomiast drugi powód był absolutnie banalny. Chciałam przeczytać coś lekkiego i przyjemnego. Tak oto pozycja "W objęciach anioła" Urszuli Napierały trafiła w moje ręce dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res.
dziś przychodzę do Was z książką, którą wybrałam z dwóch powodów. Pierwszym była chęć zagłębienia się w jakąś ciekawą serię, natomiast drugi powód był absolutnie banalny. Chciałam przeczytać coś lekkiego i przyjemnego. Tak oto pozycja "W objęciach anioła" Urszuli Napierały trafiła w moje ręce dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res.
"Lepiej nie wiedzieć co przyniesie czas, niż znać wszystko sekunda po sekundzie."
Krótko o treści...
Anioł Jake zostaje zesłany na ziemię, aby chronić młodą dziewczynę Allison Heir. Wkrótce zupełnie przez przypadek zostają złamane zasady jakie dotyczą aniołów i zostaje najpierw uwięziony przez archanioła Gabe'a w więzieniu, aby następnie uciec do świata Pao - aniołów upadłych, w którym króluje Lilith. Tymczasem Allison pozbawiona ochronnej mocy swojego anioła, zaczyna grozić niebezpieczeństwo. Na jej szczęście, wkrótce to zadanie zostaje przekazane tajemniczemu Alexowi, który w żadnym wypadku nie jest aniołem. A kim jest? I jak potoczą się losy bohaterów? Tego Wam nie zdradzę, aby nie zabierać przyjemności z czytania.
"Ludzie w pośpiechu mijają przepiękne miejsca, ale są jakby ślepi na to wszystko. Nie obchodzi ich piękno przyrody, a tylko własna osoba. Bywa nawet tak, że nie obchodzi ich drugi człowiek. To smutne. Jest tylu ludzi, którzy potrzebują pomocy innych, a i tak wciąż niewielu może na nią liczyć."
Moja opinia...
Jak wspomniałam we wstępie, wybierając tę pozycję do zrecenzowania, kierowałam się głównie tym, aby książka była przyjemną lekturą i nie dłużyła mi się w czasie. Gdy do mnie przyszła paczucha od wydawnictwa Novae Res troszkę się przeraziłam objętością i dość małą czcionką, ale od samego początku byłam urzeczona przepiękną okładką, jak również mocno zaintrygowana opisem z tyłu książki. Postanowiłam, że podejdę do tej pozycji od samego początku bez zbędnych uprzedzeń.
"Każdy posiada białą kartkę. [...] Każdy kolejny dzień zaczyna się od białej kartki. Jednak z każdą mijającą godziną kartka się zapełnia, a gdy mija dzień, jest już cała zapisana."
Pisząc tę recenzję zdecydowałam, że moją opinię podzielę na dwie części. W tej wspomnę o kilku minusach, które mnie drażniły podczas czytania, natomiast w kolejnej będą same dobre rzeczy.
Pierwszym aspektem były błędy logiczne. Pojawiło się ich dość sporo i nie mogłam do końca pojąć w jakim kraju się znajdujemy. Z jednej strony mamy postaci z typowo angielskimi imionami, z drugiej odnosiłam wrażenie, jakby całość się działa w Polsce(szkolnictwo typowo polskie, bliskość związana z Poznaniem). Mnie jako czytelnika drażnią takie niedopowiedzenia i chyba wolałabym, aby bohaterowie mieli typowo polskie imiona.
Kolejnym minusem według mnie było od groma powtórzeń w jednym akapicie, czy też w dialogach. Było to dla mnie dość męczące i sprawiało wrażenie, jakby autorka nie potrafiła zastąpić jednego słowa jakimkolwiek innym. Zacytuję choćby pierwszy z brzegu dialog między rodzeństwem:
Kolejnym minusem według mnie było od groma powtórzeń w jednym akapicie, czy też w dialogach. Było to dla mnie dość męczące i sprawiało wrażenie, jakby autorka nie potrafiła zastąpić jednego słowa jakimkolwiek innym. Zacytuję choćby pierwszy z brzegu dialog między rodzeństwem:
"- Kamera jest nienaładowana - odparłam.
- Miałaś ją naładować - powiedział z pretensją.
- Zaraz naładuję...
- Okej. To ładuj całą noc i jutro nagrywamy. Ale pamiętaj, żeby ją naładować."
Ostatnim moim zastrzeżeniem, aniżeli minusem zniechęcającym do czytania, było mnóstwo tekstu czy scen wręcz niepotrzebnych, niewnoszących nic do akcji, jak choćby treningi czy plotki między dziewczynami w internacie.
Teraz przejdźmy do rzeczy przyjemniejszych, czyli do plusów. Niewątpliwie bardzo spodobała mi się stworzona historia sama w sobie. Pojawia się w niej mnóstwo fantastycznych postaci, oprócz aniołów mamy upadłych aniołów(w książce nazwanych Pao), wilkołaki, łowców, którzy zagrażają życiu nie tylko głównej bohaterce. Z każdą kolejną stroną dowiadujemy się o istnieniu magicznych przedmiotów, które mają bardzo ważny wpływ na losy Allison.
Drugim ciekawym aspektem w tej pozycji są właśnie bohaterowie. Niekiedy dość cukierkowi, ale mimo wszystko można ich polubić. Allison, Jake i Alex tworzą przecudowny, choć gatunkowo dziwaczny trójkąt. Jednak autorka w bardzo dojrzały sposób opisała relacje jakie między nimi się rodzą. Dodatkowo postarała się, żebyśmy ich szczerze polubili i przypadkiem którejś z postaci z tego kręgu nie znienawidzili ze względu na jej postępowanie.
Kolejnym plusem jest akcja, która została poprowadzona w bardzo angażujący sposób dla czytelnika. Momentami wręcz nie mogłam się odkleić od książki i chciałam się dowiedzieć co będzie dalej.
Drugim ciekawym aspektem w tej pozycji są właśnie bohaterowie. Niekiedy dość cukierkowi, ale mimo wszystko można ich polubić. Allison, Jake i Alex tworzą przecudowny, choć gatunkowo dziwaczny trójkąt. Jednak autorka w bardzo dojrzały sposób opisała relacje jakie między nimi się rodzą. Dodatkowo postarała się, żebyśmy ich szczerze polubili i przypadkiem którejś z postaci z tego kręgu nie znienawidzili ze względu na jej postępowanie.
Kolejnym plusem jest akcja, która została poprowadzona w bardzo angażujący sposób dla czytelnika. Momentami wręcz nie mogłam się odkleić od książki i chciałam się dowiedzieć co będzie dalej.
Ostatnim aspektem, który zasługuje na wyróżnienie, to zakończenie tej powieści. Ale co to było za zakończenie! Choćby z tego powodu musicie ją przeczytać. Nie zdradzę Wam szczegółów, ale jak nigdy totalnie mnie zaskoczyło. Jest nieprzewidywalne i otwarte na kolejną część.
Moja ocena...
Pomimo moich zastrzeżeń pod względem technicznym tej książki, bardzo przyjemnie mi się czytało powieść Urszuli Napierały.
Czy jestem ciekawa następnego tomu? Oczywiście, że tak. Czy go przeczytam? Zdecydowanie. Jestem bardzo zaintrygowana, jak autorka poprowadzi akcję i dalsze wątki bohaterów. Jest tyle zagadek nierozwiązanych, że z wielką ochotą sięgnę po kolejną część. Natomiast "W objęciach anioła" zasługuje ode mnie na ocenę 7/10. Czy polecam? Jeśli lubicie lekką lekturę, utrzymaną w młodzieżowym stylu, z aniołami w tle, to tak. Polecam :)
A za egzemplarz recenzencki chciałabym serdecznie podziękować Wydawnictwu Novae Res.
Czy jestem ciekawa następnego tomu? Oczywiście, że tak. Czy go przeczytam? Zdecydowanie. Jestem bardzo zaintrygowana, jak autorka poprowadzi akcję i dalsze wątki bohaterów. Jest tyle zagadek nierozwiązanych, że z wielką ochotą sięgnę po kolejną część. Natomiast "W objęciach anioła" zasługuje ode mnie na ocenę 7/10. Czy polecam? Jeśli lubicie lekką lekturę, utrzymaną w młodzieżowym stylu, z aniołami w tle, to tak. Polecam :)
A za egzemplarz recenzencki chciałabym serdecznie podziękować Wydawnictwu Novae Res.
0 komentarze