#100 "Kredziarz" | C. J. Tudor
Tytuł: "Kredziarz
Gatunek: thriller
Rok wydania: 2018
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 384
Cześć kochani,
pewnie już od jakiegoś czasu męczą Was blogerzy oraz recenzenci "Kredziarzem"? No cóż, to ja też zajmę Wam chwilkę. Bo to, że książka posiadała świetną akcję promocyjną i aż żal z niej było nie skorzystać, to pewnie wiecie, ale czy "Kredziarz" C. J. Tudor był rzeczywiście takim fenomenem o jakim pisały zagraniczne media? Za chwilkę się dowiecie :)
pewnie już od jakiegoś czasu męczą Was blogerzy oraz recenzenci "Kredziarzem"? No cóż, to ja też zajmę Wam chwilkę. Bo to, że książka posiadała świetną akcję promocyjną i aż żal z niej było nie skorzystać, to pewnie wiecie, ale czy "Kredziarz" C. J. Tudor był rzeczywiście takim fenomenem o jakim pisały zagraniczne media? Za chwilkę się dowiecie :)
"Wydaje nam się, że chcemy poznać prawdę, ale w rzeczywistości interesuje nas tylko ta jej wersja, która nam pasuje. Taka już jest ludzka natura. Zadajemy pytania i mamy nadzieję, że usłyszymy odpowiedzi, które chcemy usłyszeć. Problem w tym, że prawdy nie można sobie wybrać. Prawda ma to do siebie, że po prostu jest. Można jedynie dokonać wyboru, czy w nią uwierzyć, czy nie."
Troszkę o treści...
Rok 1986. Eddie i jego przyjaciele dorastają w sennym angielskim miasteczku. Spędzają czas, jeżdżąc na rowerach i szukając wrażeń. Porozumiewają się kodem: rysowanymi kredą ludzikami. Pewnego dnia jeden tajemniczy znak prowadzi ich do ludzkich zwłok. Od tej chwili wszystko zmienia się w ich życiu.
Trzydzieści lat później Eddie i jego przyjaciele dostają listy z wiadomością napisaną tajemniczym kodem z dawnych lat. Uważają, że to żart do momentu, gdy jeden z nich nie ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Do Eddiego dociera, że jedyną drogą do ocalenia siebie przed podobnym losem jest próba zrozumienia, co tak naprawdę stało się przed laty.
Trzydzieści lat później Eddie i jego przyjaciele dostają listy z wiadomością napisaną tajemniczym kodem z dawnych lat. Uważają, że to żart do momentu, gdy jeden z nich nie ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Do Eddiego dociera, że jedyną drogą do ocalenia siebie przed podobnym losem jest próba zrozumienia, co tak naprawdę stało się przed laty.
(Opis pochodzi ze strony Wydawnictwa Czarna Owca)
Moja opinia...
Autorka "Kredziarza" - C. J. Tudor - była mi totalnie nieznana, więc zarówno styl pisania jak i jej dorobek był dla mnie "czarną magią". Owszem, doczytałam po czasie, że w zasadzie "Kredziarz" jest jej jak do tej pory jedynym dziełem, a co za tym idzie, C. J. Tudor debiutuje tą pozycją w świecie literackim.
"Pewne rzeczy w życiu można zmienić: wagę, wygląd, nawet nazwisko. Ale inne są odporne na najusilniejsze starania i mimo szczerych chęci nie jesteśmy w stanie na nie wpłynąć. Te drugie w największym stopniu nas określają. Jesteśmy nie tym, co da się w nas zmienić, lecz tym, na co nic nie możemy poradzić."
Podczas czytania "Kredziarza" zaskoczyła mnie przede wszystkim szybkość z jaką czytałam ten tytuł. Autorka ma bardzo przyjemny styl pisania, przez co czytelnik ma okazję pochłaniać stronę za stroną. Narratorem w tej powieści jest główna postać - Eddie/Ed, który prowadzi dwa wątki czasowe. Z jednej strony mamy lata współczesne w małym miasteczku, z drugiej zaś wracamy niejako do jego wspomnień z czasów beztroskiego lata oraz czasów młodzieńczych, gdzie towarzyszyła mu paczka znajomych. Wspomnień, które zaważyły na jego teraźniejszości oraz psychice. Widzicie już może nawiązania do "To" i "Stranger things"? Ja, czytając szczególnie te wątki z lat młodzieńczych nie mogłam się oderwać od tej myśli, że gdzieś już to było/gdzieś już to czytałam.
Z pewnością podobało mi się to, jak zostały oba wątki czasowe poprowadzone. Odnoszę wrażenie, że powieść została dopieszczona w najdrobniejszym calu. Wszystko ma swoistą logikę oraz płynność, przez co książka nie męczy czytelnika. Z jednej strony mamy tu przykład bezproblemowej zabawy, typowej dla lat 80': szwędanie się po lasach, parkach, uliczkach, jeżdżenie na rowerze i spędzanie czasu wśród najbliższych kumpli, w gronie swojej "paczki", z drugiej zaś znajdziemy wątki szybkiego dorastania, próby odnalezienia siebie, poradzenia sobie z trudnymi wspomnieniami oraz otaczającymi wokoło tajemnicami, które powoli, strona za stroną są odkrywane podczas wgłębiania się w historię opisaną w książce.
"Nie zawsze definiują nas nasze osiągnięcia, bywa, że ważniejsze są zaniedbania. Nie tyle kłamstwa, ile prawdy, które postanowiliśmy przemilczeć."
Można by powiedzieć, że głównym motywem jest zabójstwo przez tajemniczego "kredziarza" i w sumie to by się zgadzało. Nawet ośmielę się stwierdzić, że to zdanie chyba opisałoby najlepiej całą książkę. Jednak w bardzo ciekawy i przemyślany sposób pozycja przyciąga tym, że w zasadzie zagadka goni zagadkę. Z każdą stroną odkrywamy mniej lub bardziej zaskakujący sekret, ale... nie znalazłam w tej powieści efektu "wow". Była okej. Nawet końcówka jakoś nie do końca do mnie przemówiła i nie wbiła w fotel. Oczywiście, była na swój sposób ciekawa, ale liczyłam chyba na coś więcej w tej powieści. Coś co sprawi, że będę mogła polecić znajomym, a czas przy niej spędzony nie będzie w żadnym wypadku stracony.
Warto zwrócić uwagę, że bardzo ciekawym elementem w "Kredziarzu" jest sama postać Eda/Eddiego. Odniosłam wrażenie, iż jest to osoba tak prawdę mówiąc mocno zagubiona, szukająca swojego miejsca na ziemi. Momentami nie do końca wiedząca co robi, z lekkimi zaburzeniami psychicznymi, które jednak miały swoje odzwierciedlenie w jego życiu prywatnym. Nie był to zły człowiek, ale troszkę "fajtłapowaty". W pewnym sensie również zawzięty i kierujący się do celu rozwikłania kilku tajemnic i zagadek, jakie wokół niego się nawarstwiły.
Zaskakujące było dla mnie to, że jak nigdy, oznaczyłam bardzo wiele ciekawych cytatów. Ta książka jest wręcz pod tym względem skarbnicą interesujących prawd życiowych. Tym bardziej mnie to zaskoczyło, iż w thrillerach/kryminałach autorzy głównie skupiają się na wątkach czy prowadzonej akcji, a nie na ciekawych cytatach, które zostają na dłużej w pamięci.
Bardzo mocnym punktem książki jest również... okładka. Tak, choć często się to powtarza, że książki nie powinno się oceniać po okładce, to jednak pomysł na kredowo brudną pierwszą stronę oraz z rzucającymi się w oczy białymi ludzikami na grzbiecie, był moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. Z pewnością zwróci uwagę niejednego czytelnika, który chwyci z zainteresowaniem po tę pozycję, aby choćby przeczytać opis z tyłu.
Moja ocena...
Osobiście na "Kredziarzu" odrobinkę się zawiodłam, co nie zmienia postaci rzeczy, iż książkę nie czytało się źle. Choć ani nie trzymała w napięciu, ani też nie wbijała w fotel. Pokuszę się o stwierdzenie, iż raczej była to obyczajówka z elementami thrillera. Dam tej powieści 7/10 i jeśli kiedyś zostanie coś jeszcze wydane autorstwa C. J. Tudor, to mimo wszystko z chęcią bym się zaczytała :)
0 komentarze