Bullet Journal - w jaki sposób pomaga w pisaniu recenzji i planowaniu recenzji.
Cześć kochani,
dziś postanowiłam się z Wami podzielić w pewnym sensie, dość osobistym wpisem, który dotyczy pewnego przedmiotu ratującego mnie dość często przed ogólną paniką i bałaganem organizacyjnym. Jak wiecie bądź nie, czytanie książek i pisanie recenzji bardzo często wiąże się z tym, że są odgórnie narzucone terminy trwające od 7 dni do nawet 3 tygodni(czasem są też bezterminowe współprace, które najbardziej sobie cenię). Pomyślicie pewnie, że to szmat czasu. Zgadzam się z Wami, ale kiedy stosik "hańby" nieprzeczytanych pozycji recenzenckich rośnie, z czasem pojawia się w głowie głosik, mówiący że "trzeba to wszystko w końcu jakoś ogarnąć". I w tym momencie z pomocą mi przychodzi mały przedmiot o dość tajemniczej nazwie - bullet journal. Czym on jest i jak mi pomaga się zapanować nad chaosem nie tylko z książkowym spróbuję Wam zdradzić właśnie w tym wpisie :)
Zanim dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak Bujo, pierwszą moją myślą było znalezienie idealnego planera, który spełniłby moja oczekiwania. I co? I przysłowiowa czarna dupa. Nigdzie nie znalazłam idealnego kalendarza, który spełniłby moje oczekiwania w 100%. W każdym, dosłownie KAŻDYM, brakowało czegoś. A to grafika nie ta, a to za mało miejsca na notatki, a to źle skomponowany układ tabel, który nie potrafił sprostać moim życzeniom. Aż w końcu gdzieś w czeluści moich zakamarkowych szarych komórek mózgowych przypomniała mi się ta magicznie i zagadkowo brzmiąca nazwa "Bullet Journal", którą kiedyś ujrzałam w pewnej grupie na facebooku, do której rzecz jasna, należę.
Czym właściwie jest BuJo(skrót od Bullet Journal)?
To swego rodzaju notes/planer, którego głównym celem jest planowanie i porządkowanie życia wokół nas, minimalnym nakładem czasu i wysiłku. Stworzony został przez Rydera Carrolla, który na co dzień pracuje jako designer w biurze projektowym Idean w Nowym Jorku.
Co nam potrzeba, aby prowadzić BuJo?
Tak na prawdę notes plus długopis - totalny minimalizm. I uwierzcie mi, po dwóch latach użytkowania nic więcej nie jest tak naprawdę potrzebne. No dobra, jeszcze odrobina kreatywności by się przydała, aby spersonalizować całość według naszych gustów i potrzeb. Ale po dwóch latach zabawy z Bulletem mogę jednoznacznie stwierdzić, że jak głosi znane przysłowie „mniej znaczy więcej”, nie potrzebujecie do prowadzanie bulleta nie wiadomo ilu dodatków, naklejek, washitape itd. I to jest najprawdziwsza z prawd, której warto się trzymać. Wiem co mówię, bo sama zaczynałam od fantazyjnej twórczości, a obecnie wystarcza mi czarny cienkopis architektoniczny(preferuję grubość 0.3), zeszyt w kropki, trzy taśmy washi w ulubionej tonacji kolorystycznej, ze dwa/trzy kolorowe cienkopisy i kilka zakreślaczy.
No dobra, ale co z tym notesem i długopisem? Każdy się nada?
Zazwyczaj tak. Ale wiecie, ludzie lubią dobre rzeczy i ładny design. Na pewno na przeciw wychodzi tutaj marka Leuchtturm czy DevangeriArt. U mnie na początku królował MemoBOOK Classic za około 13zł(ok. 20zł z przesyłką) w delikatne kropeczki. Jest szerszy od typowego rozmiaru A5(długość identyczna), bardziej przypomina kwadrat, dzięki czemu można wpisać więcej informacji. Jego niewątpliwą zaletą jest oznaczenie czerwonymi kropeczkami środka danej strony. Natomiast 2018 rok rozpoczęłam po raz pierwszy z Leuchtturmem. Czy będzie lepiej? Dopiero się okaże :)
Prawda jest taka, że do rozpoczęcia zabawy i przygody z BuJo przyda nam się jakiś stary zeszyt - czy to w kratkę, czy w linię nie ma większego znaczenia. Długopis też może być najzwyklejszy bądź Wasz najbardziej ulubiony – nie ma to żadnego znaczenia dla samej idei planowania. Ja preferuję cienkopisy dla architektów z różnymi grubościami końcówek od 0.1 do 0.5, w kolorze czarnym(UniPin, Pigma(Micron lub Graphic), Faber Castell, w zasadzie marka nie stanowi problemu, bo wszystkie piszą podobnie i nie znalazłam między nimi większych różnic). Moim zdaniem idealne do doodles'ów, szkiców no i lepiej się komponują na zasadzie kontrastu z białą czy kremową kartką :)
Od czego zacząć?
Typowe podejście do tematu wg wytwórcy - C. Rydera:
Ja osobiście rozpoczęłam pracę nad moim BuJo nad szablonem całości. Z jednej strony zależało mi na prostocie, z drugiej chciałam w nim umieścić jak najwięcej informacji oraz planów/kolekcji.
Na początku każdego planera mam ogólne plany/kolekcje blogowo-prywatne np. lista książek do przeczytania, cele na dany miesiąc czy lista planowanych wpisów - oczywiście tych list jest zdecydowanie więcej i nie sposób wszystkich tu wymienić.
Następnie po kolekcjach znajduje się właściwe planowanie. Najpierw znajduje się kalendarz -datownik, gdzie rozpisuję wszystkie ważne daty jak urodziny, imieniny, święta państwowe i kościelne, aby o niczym nie zapomnieć, bo od zawsze mam problem ze spamiętaniem dat. Dalej mam wstęp do każdego miesiąca – tzw. powitacz - utrzymany w różnym stylu. Obecnie towarzyszy mi czarnobiała stylistyka w kole.
Z początku robiłam również trackery przyzwyczajeń i aktywności miesięcznych, z których na dzień dzisiejszy zredukowałam do minimum - na liście mam tylko: wpis na bloga i publikacja zdjęcia na IG. Za dużo czasu mi schodziło nad ślęczeniem nad bujo, a nie o to przecież w nim chodzi. Choć jeśli jesteśmy mało uporządkowani, to z początku warto przemyśleć sprawę większego trackera, takiego jak na poniższym zdjęciu.
Następnie znajduje się w moim bujo miesięczny, ogólny kalendarz, w którym zaznaczam wszystkie ważne wydarzenia, wyjazdy, kursy, szkolenia, zadania itd.
Po kalendarzu są tygodniówki. Długo rozkminiałam czy wolę układ dzienny czy tygodniowy. Zdecydowałam się na ten drugi z racji... czasu :) Zamiast ślęczeć pół dnia na kolorowaniu, wymyślaniu jakichś obrazków, czy ozdabianiu danej strony, wolę ten czas wykorzystać w bardziej konstruktywny/produktywny sposób. Drugą kwestią było przez dwa lata eksperymentowanie z układem tygodniówek. Myślę, że w końcu wypracowałam mój idealny układ, który wygląda na poniższym zdjęciu tak:
Pod koniec każdego miesiąca robię mini podsumowanie wydatków, obejrzanych filmów, seriali, przeczytanych książek bądź też przejechanych kilometrów pociągiem lub rowerem. Czyli wszystko to, czego nie chcę umieszczać w danym tygodniu, a wolę podsumować raz a dobrze ;)
Wszystko to ma za zadanie ogarnąć i uporządkować to, co się dzieje na bieżąco. Dość często zwala mi się na głowę mnóstwo różnych spraw(nie tylko moich, ale także mojej mamy, czasem znajomych) i jak do tej pory mój mózg dość dobrze funkcjonował oraz odnajdował się w tym chaosie i gąszczu różnych bodźców, to jednak czasami organizm czuł się podmęczony ciągłym zapamiętywaniem i nawet był czasami zirytowany nawałem informacji(czego jestem świadoma i przez co najbliżsi czasem cierpieli ze względu na moje wahania nastrojów) - stąd decyzja o rozpoczęciu z początku zabawy z Bulletem była zbawieniem.
Dodatkowo pomiędzy miesiącami dodaję kolejne kolekcje, plany, bo człowiek nie jest w stanie wszystko na raz ogarnąć, a także nie samym codziennym planowaniem żyje. Dlatego, myślę, że taka forma jest zdecydowanie lepsza i ma ogromną przewagę od zwykłego, suchego oraz odgórnie narzuconego planera.
A w jaki sposób bujo pomaga mi w czytelniczym świecie?
Po pierwsze wpisuję sobie do specjalnej tabelki wszelkie współprace książkowe z datami granicznymi - kiedy dostałam książkę, kiedy skończyłam czytać i czy recenzja się ukazała na blogu.
Po drugie w postaci kolekcji: książek do kupienia, książek do przeczytania z własnej biblioteczki, ciekawych pozycji do kupienia z najbliższych premier książkowych, czy choćby w postaci listy ulubionych blogów książkowych :) Wszystkie te listy powstają na bieżąco lub pod wpływem chwili, ponieważ nie chcę spędzać za dużo czasu w bujo.
Co sądzę na temat książek wydawanych o BuJo?
Ja osobiście nie wydałabym na nie pieniędzy. Dlaczego? Z prostej przyczyny - z tego co zauważyłam nie do końca zawarta jest w nich idea planowania. Oczywiście, mogą pomóc na samym początku... Ale czy ja z nich korzystałam podczas planowania? Nie :) Wystarczył mi filmik C. Rydera oraz Pinterest i grupy na fb, aby zrozumieć ideę BuJo :) Prawda jest niestety brutalna. W prowadzeniu BuJo każdy z nas prowadzi swój własny planer od początku do końca. To my musimy wiedzieć co będzie nam przydatne, a nie ktoś inny. Jeśli korzystamy z takich tworów, wówczas nie mówmy o Bullet Journal, tylko o planowaniu. BuJo jest jak pocisk - w każdej chwili możemy wszystko pozmieniać i dopasować pod siebie. W proponowanych gotowcach, które pojawiają się na rynku wydawniczym na fali popularności BuJo, ciężko o zmienność i indywidualność.
Podsumowując
Planując bullet journal warto zadbać, aby całość miała ręce i nogi. Zastanowić się nad layoutem całości, nawet nad pismem/czcionką jaką chce się użyć - ja w swoim postanowiłam zainspirować się fontem Dominique Regular + moje normalne pismo odręczne oraz mocno rozciągnięte. Takie formy w zupełności wystarczą, bo czasem od nadmiaru głowa boli. Warto również przejrzeć inspiracje innych, bardziej doświadczonych osób, porobić najpierw szkice na osobnej kartce(jeśli ktoś ma w planach dorzucić jakieś elementy dekoracyjne w stylu doodles'ów), przećwiczyć w końcu pismo - różne czcionki, które ma się ochotę użyć, a także zastanowić nad kolorystyką, dodatkami, naklejkami. Już na tym etapie następuje twórcze planowanie i dostosowanie notesu do naszych gustów, czyli spełniamy cel, który przyświecał twórcy. I na sam koniec zasada, najpierw ołówek, potem długopis. Nigdy odwrotnie. Sparzyłam się niejednokrotnie, kiedy np. zamiast poniedziałku napisałam czwartek i ciężko było to odwrócić, aby wyglądało schludnie :)
A na sam koniec podrzucam Wam listę kilkunastu kolekcji jakie sama posiadam i u mnie się sprawdzają:
1. Lista filmów oskarowych od 2014r do obejrzenia, bądź z innych festiwali filmowych jak Sundance, z Wenecji czy np. z Berlina.
2. Lista seriali oglądanych.
3. Statystki blogowo - instagramowe (np. zaznaczane dwa razy w miesiącu - pierwszego oraz piętnastego dnia miesiąca).
4. Wishlista zakupowa - czyli to, na co obecnie zbieram kasę i bardzo mi się marzy :)
5. Współprace z wydawnictwami książkowymi.
6. Mood tracker roczny - czyli jaki nastrój towarzyszył mi w danym dniu.
7. Wykorzystane dni urlopowe w danym roku.
8. Plany czytelnicze - czyli przeczytane książki z biblioteczki.
9. Lista ulubionych blogów.
10. Lista książek do kupienia - tzw. "must have".
11. Instagramowe pomysły na wpisy na dany miesiąc(można też zrobić na rok).
12. Zakupy na aliexpress.
13. Książkowe premiery warte przeczytania.
14. Różnego rodzaju wyzwania - np. rowerowe, książkowe, biegowe, spacerowe itd.
15. Swego czasu miałam nawet "postcrossing" - czyli wymianę kartkową.
16. Lista książek przeczytanych - choć sama posiadam na to osobny zeszyt :)
Dajcie znać w komentarzu czy również prowadzicie BuJo oraz czy wolicie BuJo czy planery? :)
0 komentarze