#123 Historia złych uczynków | Katarzyna Zyskowska
Tytuł: "Historia złych uczynków"
Gatunek: literatura obyczajowa
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 496
Cześć,
dawno nie przychodziłam z polskim tytułem, a najnowsza książka Katarzyny Zyskowskiej "Historia złych uczynków" dość długo leżała odłogiem i czekała na swoją kolej, aby napisać o niej parę słów. Zatem zapraszam do lektury :)
Krótko o treści...
Nina przyjeżdża na studia do Warszawy. Wierzy, że ma szansę na lepsze życie niż jej matka. Jednak dzień, w którym wsiada do samochodu z tajemniczym mężczyzną, zmienia wszystko nieodwracalnie. Nina wikła się w toksyczny, niebezpieczny związek.
Miłosz fascynuje ją i przeraża. Kontroluje. Uzależnia.
Zmusza do rzeczy, których nigdy by nie zrobiła.
A potem mężczyzna nagle znika. Zrozpaczona Nina zaczyna poszukiwania, które prowadzą ją do starego domu w przedwojennym letnisku. Domu, w którym dawno temu ktoś popełnił zły uczynek. Niejeden.
Czy Miłosz i Nina spotkali się przypadkowo?
A może są tylko kolejnym ogniwem historii, która zaczęła się dużo wcześniej?
I kto zapłaci za złe uczynki, które nigdy nie zostały ukarane?
Moja opinia...
Zabierając się za tę powieść, bardzo spodobał mi się opis z tyłu okładki. Miałam nadzieję na ciekawą książkę, która mnie porwie od pierwszych stron, tym bardziej że samej autorki nie bardzo kojarzyłam z wcześniejszych jej tworów literackich.
"Historia złych uczynków" jest napisana w bardzo inteligentny sposób. Przyjazny język sprawia, że jest to przyjemność dla czytelnika. Od samego początku trzyma określony poziom językowy, z którego ani na trochę nie zbacza. Bardzo mi się to podobało, że autorka powoli wciąga nas w historie, jakie się między sobą przeplatają. Zaciekawia, intryguje, czasem gmatwa i mąci nam w głowach...
Z początku myślałam, że "Historia złych uczynków" będzie po części "lekkim Greyem" wciągniętym na polskie podwórko. I tak też się właśnie zanosiło. Pierwsze rozdziały zmierzały właśnie ku takiemu skojarzeniu. Jednak kiedy bardziej wgłębialiśmy się w drugą historię, która była przeplatana między losami Miłosza i Niny, co raz bardziej przekonywałam się, iż powieść ta może zostać na dość długo zapamiętana i może trafić do niejednego serca czytelniczego. Ale niestety nie mojego...
"Tak samo potępiony jest ten, kto zabił raz, jak ten, kto zabił wiele razy."
Z początku myślałam, że "Historia złych uczynków" będzie po części "lekkim Greyem" wciągniętym na polskie podwórko. I tak też się właśnie zanosiło. Pierwsze rozdziały zmierzały właśnie ku takiemu skojarzeniu. Jednak kiedy bardziej wgłębialiśmy się w drugą historię, która była przeplatana między losami Miłosza i Niny, co raz bardziej przekonywałam się, iż powieść ta może zostać na dość długo zapamiętana i może trafić do niejednego serca czytelniczego. Ale niestety nie mojego...
Podczas lektury towarzyszyły mi przeróżne emocje. Wielokrotnie miałam ochotę odłożyć tę powieść na inny czas, ponieważ tematyka w niej zawarta nie należy do moich ulubionych. Z drugiej strony, byłam ciekawa jak się potoczy historia Niny. Te dwie szale, które się ciągle starały zrównoważyć, sprawiły że jakoś dotrwałam do końca. I słowo dotrwałam użyte jest tu celowo, bowiem "Historia złych uczynków" mnie zwyczajnie nie porwała.
Jest to powieść, która z pewnością zaskakuje. Przede wszystkim mnogością występujących postaci, wątkami, które w najmniej oczekiwanych momentach ze sobą się zawiązywały i tworzyły logiczną całość oraz tym jak los potrafi być przekorny względem opowieści, jaką nam serwuje Katarzyna Zyskowska.
Największy minus tego tytułu uważam za nieadekwatny opis z tyłu książki. Zdecydowanie może czytelnika wpuścić w maliny. Ja osobiście oczekiwałam czegoś innego, ciekawszego. Co rzeczywiście zagra na moich emocjach. Może coś pokroju Colleen Hoover w "It ends with us"... A dostałam poniekąd sagę rodzinną, która nie do końca mnie przekonała...
Dla kogo?
Zdecydowanie jest to książka dla osób lubujących się w literaturze obyczajowej, nastawionej na losy rodzinne. Również czytelnicy szukający innego spojrzenia na niedawno dziejącą się historię na terenie Polski, także się odnajdą podczas czytania tego tytułu.
Moja ocena...
Dla mnie ta powieść nie była zła, ale też mnie nie wbiła w fotel. Przeczytałam, odłożyłam na tydzień i powiem Wam, że połowę z niej zapomniałam.
Ode mnie ta książka dostaje mocno naciągane 7/10.
A za egzemplarz chciałabym podziękować Wydawnictwu Znak.
Ode mnie ta książka dostaje mocno naciągane 7/10.
A za egzemplarz chciałabym podziękować Wydawnictwu Znak.
0 komentarze