#124 Najtwardsza stal | S. Cole
Tytuł: "Najtwardsza stal"
Gatunek: literatura kobieca
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Akurat
Ilość stron: 352
Tłumaczenie: Ewa Skórska
Tłumaczenie: Ewa Skórska
Cześć kochani,
jeśli mnie dobrze obserwujecie, to wiecie że niektóre książki, które czytam i recenzuję pochodzą z mojej biblioteczki, a ich wybór zrzucam na los. I jest to dobre rozwiązanie, ponieważ zwykle nie trafiają mi się pozycje z podobnego gatunku, więc jest różnorodność, którą uwielbiam. Tym razem "wybór" padł na "Najtwardszą stal" autorstwa Scarlett Cole. Czy jest to książka warta uwagi? Za chwilę się przekonacie :)
jeśli mnie dobrze obserwujecie, to wiecie że niektóre książki, które czytam i recenzuję pochodzą z mojej biblioteczki, a ich wybór zrzucam na los. I jest to dobre rozwiązanie, ponieważ zwykle nie trafiają mi się pozycje z podobnego gatunku, więc jest różnorodność, którą uwielbiam. Tym razem "wybór" padł na "Najtwardszą stal" autorstwa Scarlett Cole. Czy jest to książka warta uwagi? Za chwilę się przekonacie :)
Krótko o treści...
Harper Connelly ukrywa się pod przybranym nazwiskiem przed byłym partnerem - narkomanem i psychopatą. Trent Andrews po życiowych zawirowaniach, po latach terminowania pod okiem mistrza, otwiera własne studio tatuażu, które szybko zyskuje rozgłos i renomę.
Pewnego dnia Trent spotyka na ulicy olśniewającą dziewczynę. Nie wierzy własnemu szczęściu, kiedy jakiś czas potem ta sama dziewczyna przychodzi do jego studia, żeby zamówić tatuaż… na bliznach. To Harper, która w ten sposób ostatecznie chce zerwać z koszmarną przeszłością.
Dla dwojga młodych ludzi rozpoczyna się nowy niezwykły okres w życiu.
Stopniowo odkrywają, że bliskość może być piękna i bezpieczna; że warto o siebie zawalczyć, że dobrze jest umieć się bronić, że miłość nie musi ranić, a troskę można wyrażać na różne sposoby. Ale nie żyją w próżni i świat nie zatrzymuje się tylko dlatego, że się poznali. Trent znienacka dostaje intratną propozycję udziału w telewizyjnym show, co może zaowocować przełomem w jego karierze zawodowej. Harper otrzymuje niepokojące esemesy, świadczące o tym, że jej były partner-oprawca trafił na jej trop.
Nowe wyzwania wystawiają na próbę kiełkujące uczucia.
Czy Harper i Trent znajdą w sobie dość siły, by pokonać przeciwności losu i zostać razem na zawsze, na dobre i na złe?
"W życiu nie chodzi o to, by się odnaleźć, ale żeby coś stworzyć."
Moja opinia...
Przed rozpoczęciem czytania tej pozycji, mogłam się jedynie domyślać, co zastanę w środku. Okładka sporo zdradzała i podejrzewałam, że książka ta będzie na kształt lekkiego erotyku - w zasadzie się nie pomyliłam. Seks był i to nawet sporo, ale co warte uwagi, to autorka raczej próbowała zachować w pewnym sensie harmonię pomiędzy scenami dla starszego czytelnika a losami głównych postaci.
Muszę przyznać, że Scarlett Cole ma bardzo przyjemny styl pisania, przez co treść była zaskakująco wciągająca i o dziwo "Najtwardsza stal" nie była napisana w formie pierwszoosobowej, dzięki czemu mogliśmy poznać dziejące się wydarzenia i emocje jakie targały obojgiem bohaterów.
"Wszechświat zawsze układa wszystko tak, żeby dać nam to, czego potrzebujemy, a nie to, czego pragniemy."
Postaciami grającymi pierwsze skrzypce są Harper - kobieta po przejściach, ukrywająca się nie tylko przed byłym chłopakiem, ale wśród własnej głowy i emocjonalnego bałaganu; oraz Trent - niby ideał, ale również posiadający swoją historię oraz bagaż pewnych demonów z przeszłości.
Z jednej strony Harper podobała mi się jako postać - niby cicha myszka, z czasem potrafiąca się otworzyć nie tylko na Trenta, ale również na ludzi ją otaczających. Z drugiej zaś nie będę ukrywać, ale czasem również była postacią irytującą swoim dość powierzchownym zachowaniem oraz troską o uczucia Trenta - nie lubię takiej zapobiegliwości względem drugiej osoby. Tworzeniu sztucznej ochronki przed "złem" i niezbyt miłymi sytuacjami, jakie może spotkać ukochaną osobą. Zauważam, że zwykle odbija się to czkawką...
Z drugiej strony mamy Trenta - niby ideał. I troskliwy, i kochany, i umięśniony, normalnie facet - ideał. Jednak jego "problem" ukazany w książce był tak małostkowy, tak strasznie błahy, że aż momentami śmiać mi się chciało.
W "Najtwardszej stali" dużą rolę odegrały również postaci drugoplanowe, jak choćby najbliższy przyjaciel Trenta - Cujo(do dziś się zastanawiam jak jego imię wypowiedzieć. Czy literkę "j" czytać jako h, czy zwyczajne jot) - bardzo charakterny, przypadł mi niesłychanie do gustu i aż czuło się iskierki napięcia emocjonalnego pomiędzy nim, a najbliższą przyjaciółką Harper - Dreą.
Pod względem charakterów oraz nakreślenia postaci mamy tutaj wysyp różności indywidualnych, z którymi możemy się utożsamić w większym bądź mniejszym stopniu, ale jednego im nie można zarzucić. Nie da się ich nie lubić.
Zdecydowanym plusem w tej powieści są emocje. Doznamy ich praktycznie wszystkich. Począwszy od cudownych tlących się uczuć pomiędzy różnymi postaciami, przez nienawistne spojrzenia, a skończywszy nawet na stalkingu i prześladowaniu, przypominającymi co ciekawsze thrillery.
Ogromną zaletą jest również mnóstwo odniesień do Dantego oraz uchylenie rąbka pracy w studiu tatuażowym :)
Największym minusem tej powieści jest jej tytuł - choć w tym przypadku nie powinnam się aż tak czepiać, bo jest to idealny odpowiednik jego angielskiej formy - oraz okładka. Spoglądający z niej napakowany i wytatuowany jegomość mnie wręcz z początku odrzucał. Osobiście nie przepadam za zdjęciami na okładkach, bo zabierają przyjemność z wykreowania w wyobraźni własnych postaci, a tu niestety niektóre rzeczy już nam narzuciło się od samego patrzenia na przystojniaka, który domyślam się, miał być Trentem :)
"Dante chciał pokazać, że miłość pochodząca od Boga jest czysta, ale gdy trafia w nasze ręce, potrafimy to spieprzyć. My, zwykli śmiertelnicy, często nadużywamy miłości. Miłość byt silna może być tylko żądzą, a miłość nadużywająca może doprowadzić do gniewu."
Dla kogo?
Zdecydowanie po tę książkę powinny sięgnąć fanki autorek takich jak Abbi Glines czy choćby Sylvii Day. Myślę, że mogłaby się im spodobać i z pewnością by nie żałowały spędzonego nad nią czasu :)
Moja ocena...
Przede wszystkim ze względu na okładkę oceniam tę pozycję na mocne 7/10. Nie była to lektura, która wbiłaby mnie w fotel, o której nie mogłabym zapomnieć... Ale też źle się jej nie czytało i w zasadzie minął mi przy niej bardzo miło czas. Książka zdecydowanie na raz.
Czytaliście? Jakie są Wasze spostrzeżenia na temat "Najtwardszej stali"?
0 komentarze