#54 Pieśń dla Elli Grey | David Almond
Tytuł: "Pieśń dla Elli Grey"
Gatunek: młodzieżowa
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 300
Cześć kochani,
mam nadzieję, że Wasz weekend minął w miłej i przyjemnej atmosferze. Przychodzę dziś do Was z kolejną pozycją od Wydawnictwa Zielona Sowa. Serdecznie zapraszam do czytania :)
mam nadzieję, że Wasz weekend minął w miłej i przyjemnej atmosferze. Przychodzę dziś do Was z kolejną pozycją od Wydawnictwa Zielona Sowa. Serdecznie zapraszam do czytania :)
Krótko o treści...
Dwie nastolatki - Ella i Clare to najlepsze przyjaciółki ze szkolnej klasy, żyjące gdzieś na północy Anglii. Pewnego dnia w ich rejony wita tajemniczy Orfeusz z lirą u boku, na której gra i akompaniując podśpiewuje piękne piosenki. Od pierwszej chwili skrada serce Elli, przez co przyjaźń dziewcząt zostaje poddana próbie wytrzymałości. Odtąd życie i losy bohaterek diametralnie się zmienią i już nic nie będzie takie, jak kiedyś.
Moja opinia...
Słowem wstępu napiszę, że nie jest to pozycja banalna jakich wiele można znaleźć wśród typowych młodzieżówek. Wymaga myślenia i w subtelny sposób nawiązuje do znanej chyba wszystkim historii o Orfeuszu i Eurydyce.
"Świat i wszystko, co się w nim znajduje, to jedna niewiarygodna pieśń. A nasze zadanie jest proste - musimy tylko śpiewać."
Od pierwszych stron narratorką jest Clare. Opowieść została napisana tylko i wyłącznie z jej perspektywy. Niestety nie znamy myśli i powodów, jakimi była kierowana logika Elli Grey, ktorej serce skradł Orfeusz. Styl pisania jest lekki i co ważne David Almond z każdą kolejną stroną wciąga nas w historię przez siebie wykreowaną i namalowaną tekstem pisanym. Dodatkowym aspektem nadającym charakter młodzieży z północnej Anglii było dość dziwaczne słówko "ano", które pojawia się w większości dialogów. Porównałabym je do kaszubskiego "jo". Z początku lekko denerwujące, z czasem można się przyzwyczaić i stwierdzić, że autor przybliża nam namiastkę kultury danego regionu.
Samą treść odbieram w dwojaki sposób, przez co książka była dla mnie dość nierówna. Wszystko zależało od tego, w którym momencie historii się znajdowaliśmy. Z jednej strony "Pieśń dla Elli Grey" jest delikatna, melancholijna, wręcz poetycka, z drugiej zaś okrutna i burzliwa. W zasadzie można by całość porównać do morza, które w zależności od pogody potrafi być delikatne, płaskie jak jezioro, aby w innym momencie zaatakowało nas wzburzeniem i nieokiełznaniem. I taka właśnie jest ta powieść.
Ze scen, pojawiających się w książce na długo zapamiętam świetnie napisaną wędrówkę po zaświatach. Nie dość, że wyróżniona w postaci czarnych stron oraz charakterystycznej, przerażającej czcionki, które działają na wyobraźnię, to jeszcze w formie tak nieszablonowej i zaskakującej... Aż miałam ciarki na plecach przechodząc przez zaświaty, a moja wyobraźnia miała w tym momencie pole do popisu.
Poza tym warto również zwrócić uwagę na interesujący podział całej powieści - nie znajdziemy tutaj zwykłych rozdziałów. Pozycja ta została podzielona na części, a te na akty. Wygląda to bardzo zaskakująco i przed oczami można mieć starożytną tragedię.
Poza tym warto również zwrócić uwagę na interesujący podział całej powieści - nie znajdziemy tutaj zwykłych rozdziałów. Pozycja ta została podzielona na części, a te na akty. Wygląda to bardzo zaskakująco i przed oczami można mieć starożytną tragedię.
"Pieśń dla Elli Grey" to nie tylko opowieść o miłości, która według mnie była totalnie z boku. Niestety, osobiście nie wyczułam chemii pomiędzy Ellą a Orfeuszem. W tej książce została przede wszystkim pokazana trywialność i małostkowość nastolatków, którzy to muszą ciągle "zakuwać", nie mogą się bawić pod gołym niebem na plaży, bo ciągle ktoś im w tym przeszkadza, a to policjanci, a to nauczyciele.
"Tylko młodość potrafi marnotrawić młodość!"
I już na sam koniec, parę słów o okładce, która jest przecudowna i dodaje tajemniczości. Utrzymana w szarościach z ostrym, czerwonym napisem. Dodatkowo uszlachetniona nadrukiem węża, którego można dojrzeć jedynie pod odpowiednim kątem patrzenia. Jak dla mnie strzał w dziesiątkę.
Moja ocena...
Reasumując. Nie jest to pozycja dla każdego. Osoby, które lubią konkret z pewnością się zawiodą. Ale jeśli lubicie delikatne historie, opatrzone poetycką nutą, o lekkim zabarwieniu fantastyki i mitologii, to musicie po tę pozycję sięgnąć. Ja jej daję ocenę 7/10, bo podsumowując nie była zła, nie miała błędów logicznych i była interesującą odskocznią od książek, które obecnie czytam.
A zatem... Nie będę Was zachęcać do przeczytania, ani odradzać tej pozycji. Jest specyficzna i sami oceńcie czy macie chęć na jej przeczytanie :)
A zatem... Nie będę Was zachęcać do przeczytania, ani odradzać tej pozycji. Jest specyficzna i sami oceńcie czy macie chęć na jej przeczytanie :)
A za egzemplarz chciałabym serdecznie podziękować Wydawnictwu Zielona Sowa.
0 komentarze