#34 "365 dni. Zobaczymy się znów" Alicja Górska
Tytuł: "365 dni. Zobaczymy się znów"
Gatunek: young adult, fantastyka
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 190
Główna bohaterka jest na ogół ciekawą postacią, choć był pewien moment, gdzie strasznie mnie zdenerwowała swoim zachowaniem i postępowaniem, ale nie chcę tutaj spojlerować fabuły. Poza tą pewną "drobnostką" dotyczącą zasad moralnych, jest to postać zbudowana w interesujący sposób. Czuła, inteligentna, delikatna. Do tego Louis - ucieleśnienie dobra i jego przeciwieństwo - Evan. Nie wiem dlaczego, ale osobiście Evan skojarzył mi się z typowym "bad boyem" i autentycznie go polubiłam(bardzo chciałabym, aby powstała odrębna powieść na temat Evana i jakiejś nieznajomej, która sprowadzi go na dobrą drogę - w tym miejscu ponowna prośba do autorki).
Cała powieść, choć nie jest to typowy grubasek, jest przepełniona emocjami i wartką akcją. Pod jej koniec, uczucia głównych bohaterów lekko mnie przytłoczyły, aż musiałam odetchnąć. Jednak nie świadczy to o tym, że książka jest napisana ciężkim językiem. Wręcz przeciwnie. Pochłonęłam ją bardzo szybko i koniec końców po jej skończeniu poczułam niedosyt - przez zakończenie, które w zasadzie jest otwarte i daje pole do manewru dla autorki, jak również dla czytelnika - sam może dokończyć losy Lullaby, Evana czy Louisa. Niewątpliwym atutem w trakcie czytania tej pozycji są ciągłe zmiany akcji i w pewnym sensie zaskoczenia w fabule. Obie te rzeczy sprawiają, że czytelnik chce dobrnąć do końca tej historii nie odrywając się od książki i co najważniejsze pozycja ta w żadnym wypadku nie nudzi!
I teraz najważniejsze. Patrząc na to, że powieść napisała siedemnastolatka, muszę jednoznacznie stwierdzić, że wyszło jej to bardzo ładnie i choć nie obyło się bez kilku błędów, to język jest lekki, "wpadający w oko" i czytanie tej książki w żadnym wypadku nie męczy. Wręcz przeciwnie, strony pochłania się jedna za drugą, przez co gubi się gdzieś godziny na zegarku, co jest bardzo przyjemnym uczuciem.
Cześć kochani,
zachęcona rekomendacją samej autorki, postanowiłam przeczytać tę pozycję z czystej ciekawości, jak i z ogromnym zainteresowaniem. Nie ukrywam, że również towarzyszyły mi lekkie obawy, gdy siadałam do lektury z racji młodego wieku samej autorki i szczerze myślałam, że nic dobrego z tego nie może wyniknąć. Jakież było moje zdziwienie po przeczytaniu pierwszych pięćdziesięciu stron...
Troszkę o treści...
Główna bohaterka, Lullaby żyje w pozornie szczęśliwym związku z Evanem. Gdy poznaje nowego wykładowcę sztuki Louisa, cały jej świat przewraca się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Louis wydaje się być totalnym zaprzeczeniem Evana. Oboje znajdują wspólny język, pasję, spędzają ze sobą co raz więcej czasu i w końcu między nimi zaczyna tlić się uczucie. Jednak ani Evan ani Louis nie są tymi za kogo uważają ich ludzie... A kim są? Nie zdradzę, musicie przeczytać :)Moja opinia...
Czytając początkowo opis z tyłu książki wydawało mi się, że będzie to takie typowe young adult, które lubię od czasu do czasu przeczytać w ramach odskoczni od cięższych tytułów. Jakież było moje zaskoczenie i zdziwienie, kiedy okazało się, że obaj mężczyźni skrywają w sobie tajemnicę, którą wyjawiają jedynie Lullaby.Główna bohaterka jest na ogół ciekawą postacią, choć był pewien moment, gdzie strasznie mnie zdenerwowała swoim zachowaniem i postępowaniem, ale nie chcę tutaj spojlerować fabuły. Poza tą pewną "drobnostką" dotyczącą zasad moralnych, jest to postać zbudowana w interesujący sposób. Czuła, inteligentna, delikatna. Do tego Louis - ucieleśnienie dobra i jego przeciwieństwo - Evan. Nie wiem dlaczego, ale osobiście Evan skojarzył mi się z typowym "bad boyem" i autentycznie go polubiłam(bardzo chciałabym, aby powstała odrębna powieść na temat Evana i jakiejś nieznajomej, która sprowadzi go na dobrą drogę - w tym miejscu ponowna prośba do autorki).
"To tylko miłość. Ona przychodzi w najmniej oczekiwanych momentach. Nie pyta o zgodę. Szuka serc i ją znajduje, ale nie czeka na ich otwarcie. Sama je otwiera."
Cała powieść, choć nie jest to typowy grubasek, jest przepełniona emocjami i wartką akcją. Pod jej koniec, uczucia głównych bohaterów lekko mnie przytłoczyły, aż musiałam odetchnąć. Jednak nie świadczy to o tym, że książka jest napisana ciężkim językiem. Wręcz przeciwnie. Pochłonęłam ją bardzo szybko i koniec końców po jej skończeniu poczułam niedosyt - przez zakończenie, które w zasadzie jest otwarte i daje pole do manewru dla autorki, jak również dla czytelnika - sam może dokończyć losy Lullaby, Evana czy Louisa. Niewątpliwym atutem w trakcie czytania tej pozycji są ciągłe zmiany akcji i w pewnym sensie zaskoczenia w fabule. Obie te rzeczy sprawiają, że czytelnik chce dobrnąć do końca tej historii nie odrywając się od książki i co najważniejsze pozycja ta w żadnym wypadku nie nudzi!
I teraz najważniejsze. Patrząc na to, że powieść napisała siedemnastolatka, muszę jednoznacznie stwierdzić, że wyszło jej to bardzo ładnie i choć nie obyło się bez kilku błędów, to język jest lekki, "wpadający w oko" i czytanie tej książki w żadnym wypadku nie męczy. Wręcz przeciwnie, strony pochłania się jedna za drugą, przez co gubi się gdzieś godziny na zegarku, co jest bardzo przyjemnym uczuciem.
Ocena końcowa...
Według mnie książka ta zasługuje na bardzo dobrą ocenę 8/10. Jest wypełniona akcją, ma w sobie pokłady przeróżnych emocji i na prawdę jest warta przeczytania. Szczerze polecam!
A gdybyście chcieli lepiej poznać autorkę, to zapraszam na jej profil na instagramie lub na prowadzonego bloga.
A gdybyście chcieli lepiej poznać autorkę, to zapraszam na jej profil na instagramie lub na prowadzonego bloga.
0 komentarze