#28 Przedpremierowo "Królik w Lunaparku" Michał Biarda.
Tytuł: "Królik w lunaparku"
Gatunek: obyczajowa
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 310
Kiedy wydawnictwo Novae Res ukazało listę książek, które mają zamiar wydać w najbliższym czasie, moją uwagę szczególnie przykuła pozycja "Królik w lunaparku" Michała Biardy. Tytuł mnie do tego stopnia zainteresował, że postanowiłam przeczytać akurat tę książkę oraz dokonać jej recenzji.
Trochę o treści...
Na pozór Paweł - nasz główny bohater - ma dość poukładane życie. Rozpoczął studia, ma dziewczynę i zaskakująco dobrą pamięć. Pamięta wszystko, dosłownie wszystko. Nawet swoje narodziny. Kiedy po przebudzeniu w szpitalu nawiedzają go dziwne sytuacje, do końca nie jest pewny, czy przypadkiem mózg nie płata mu swoistego figla... Ale co ma z tym wspólnego królik?Moja opinia...
Nie będę ukrywać, że oprócz ciekawego opisu z tyłu zaintrygowała mnie okładka. Idąc jej tropem myślałam, że to będzie może jakiś kryminał? Może jakaś zagadka rodem z horrorów klasy b? Jednak strasznie zaskoczyła mnie fabuła jak również fakt, iż pozycja ta jest tak naprawdę bardzo wciągająca.
Książka jest w zasadzie wielowątkowa, której historie wszystkich bohaterów na końcu się łączą w jedną całość, a wszystkie wątki się zazębiają tworząc jednolitą i spójną powieść. Swoją budową przypomina mi pewną pozycję z 2001 roku, którą przeczytałam jakoś na początku lutego - "Pocałunki na Manhattanie" Davida Schicklera.
W "Króliku z lunaparku" początek był dla mnie dość chaotyczny, lekko niezgrabny i nie mogłam się odnaleźć w rzeczywistości głównego bohatera. Momentami gubiłam wątek i nie wiedziałam co jest snem czy jakimś rozjaśnieniem umysłu, a prawdziwą historią. Przez pierwszą część, która dotyczyła Pawła, miałam sporo wątpliwości i bałam się, że jeśli tak dalej pójdzie to nie skończę tej pozycji. Na szczęście po chwili pojawia się drugi rozdział, gdzie bohaterką jest Kaśka. Ten fragment zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu. Przypominał mi odrobinę gatunek "young adult" z problemami typowo/nietypowo nastoletnimi(nie chcę zdradzić za dużo fabuły, stąd to dziwne stwierdzenie). Nawet nie zauważyłam, kiedy przemknęłam przez cały rozdział, a historia z "kupą" w lodziarni rozbawiła mnie do łez i po przeczytaniu całej książki wracałam do niej kilkukrotnie.
Trzecia część była dla mnie najbardziej zaskakująca i interesująca. Bardzo polubiłam pana Zbyszka i nie spodziewałabym się takiej historii z nim związanej!
W zasadzie każdy bohater tej powieści wnosi ze sobą pierwiastek ciekawości i zaskoczenia. Każdy posiada niebanalną historię z nim związaną, a czytelnik czuje nieodpartą pokusę poznać losy każdego z osobna i czeka, aby dowiedzieć się kim jest tytułowy królik. Niewątpliwie autor przez całą pozycję w inteligentny sposób buduje napięcie, dzięki czemu czytelnik ma nieodparte pragnie doczytać książkę do końca i nie nudzi się podczas przygody z bohaterami.
"Królik w lunaparku" jest powieścią inteligentną, niebanalną, bardzo dobrze poprowadzoną. Jest to idealne połączenie humoru, groteski, w pewnym sensie wspomnianego już gatunku young adult oraz zagadki rodem z ciekawszych kryminałów. Bardzo podoba mi się to, że autor nie pogubił się w wątkach i udźwignął temat jaki sobie sam narzucił.
Język pisany zastosowany przez Michała Biardę jest typowo męski, jeśli mogę to tak ująć. Bez zbędnych opisów, bez kolorowania i tworzenia złudnej rzeczywistości. Lubię taki sposób prowadzenia narracji, dzięki czemu czuję, że bohaterowie są prawdziwi, wręcz realni.
Poza tym bardzo szybko się czyta "Królika w lunaparku", co jest niewątpliwym atutem i w pewnym sensie sukcesem autora, który nota bene tą powieścią debiutuje na rynku literackim. Zatem gratuluję takiego debiutu i mam nadzieję, że na jednej książce się nie skończy.
W "Króliku z lunaparku" początek był dla mnie dość chaotyczny, lekko niezgrabny i nie mogłam się odnaleźć w rzeczywistości głównego bohatera. Momentami gubiłam wątek i nie wiedziałam co jest snem czy jakimś rozjaśnieniem umysłu, a prawdziwą historią. Przez pierwszą część, która dotyczyła Pawła, miałam sporo wątpliwości i bałam się, że jeśli tak dalej pójdzie to nie skończę tej pozycji. Na szczęście po chwili pojawia się drugi rozdział, gdzie bohaterką jest Kaśka. Ten fragment zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu. Przypominał mi odrobinę gatunek "young adult" z problemami typowo/nietypowo nastoletnimi(nie chcę zdradzić za dużo fabuły, stąd to dziwne stwierdzenie). Nawet nie zauważyłam, kiedy przemknęłam przez cały rozdział, a historia z "kupą" w lodziarni rozbawiła mnie do łez i po przeczytaniu całej książki wracałam do niej kilkukrotnie.
Trzecia część była dla mnie najbardziej zaskakująca i interesująca. Bardzo polubiłam pana Zbyszka i nie spodziewałabym się takiej historii z nim związanej!
W zasadzie każdy bohater tej powieści wnosi ze sobą pierwiastek ciekawości i zaskoczenia. Każdy posiada niebanalną historię z nim związaną, a czytelnik czuje nieodpartą pokusę poznać losy każdego z osobna i czeka, aby dowiedzieć się kim jest tytułowy królik. Niewątpliwie autor przez całą pozycję w inteligentny sposób buduje napięcie, dzięki czemu czytelnik ma nieodparte pragnie doczytać książkę do końca i nie nudzi się podczas przygody z bohaterami.
"Królik w lunaparku" jest powieścią inteligentną, niebanalną, bardzo dobrze poprowadzoną. Jest to idealne połączenie humoru, groteski, w pewnym sensie wspomnianego już gatunku young adult oraz zagadki rodem z ciekawszych kryminałów. Bardzo podoba mi się to, że autor nie pogubił się w wątkach i udźwignął temat jaki sobie sam narzucił.
Język pisany zastosowany przez Michała Biardę jest typowo męski, jeśli mogę to tak ująć. Bez zbędnych opisów, bez kolorowania i tworzenia złudnej rzeczywistości. Lubię taki sposób prowadzenia narracji, dzięki czemu czuję, że bohaterowie są prawdziwi, wręcz realni.
Poza tym bardzo szybko się czyta "Królika w lunaparku", co jest niewątpliwym atutem i w pewnym sensie sukcesem autora, który nota bene tą powieścią debiutuje na rynku literackim. Zatem gratuluję takiego debiutu i mam nadzieję, że na jednej książce się nie skończy.
Ocena końcowa...
Sięgając po tę pozycję, tak na prawdę nie wiedziałam do końca czego mogę się spodziewać. Opis za dużo nie zdradzał, a fakt, że została ta książka zaliczona do obyczajówek tym bardziej niewiele mi pomógł. Jednakże cieszę się, że zaufałam mojej intuicji i po nią sięgnęłam. Nie zawiodłam się na tej książce, która posiada w sobie wiele ciekawych elementów i podejrzewam, że zdobędzie wielu czytelników. Ode mnie dostaje bardzo mocne 8/10. Serdecznie polecam!
Za egzemplarz przedpremierowy dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
0 komentarze