#12 Flirt roku? Czy aby na pewno?
Tytuł: "flirt roku"
Gatunek: romans/dla nastolatków
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 336
Z Jennifer Echols spotkałam się pierwszy raz. Zaintrygowała mnie okładka i to, że dość często ta książka widniała wśród bookstagromowiczów. Stwierdziłam, że muszę sprawdzić o co tyle hałasu...
Troszkę o treści...
Główna bohaterka, Tia chce się bawić i imprezować wśród znajomych, a w dodatku spotykać się z fajnymi chłopakami. Nie szuka nikogo na stałe, ponieważ boi się, że to by ją ograniczało... Wszystko się zmienia, kiedy to tuż przed nowym rokiem szkolnym na jednej z imprez zaczepia ją tajemniczy, nieznajomy chłopak - Matt.
Ehh... Musiałam głośno westchnąć zanim przejdę do meritum tej recenzji. Starałam się, na prawdę starałam się znaleźć coś pozytywnego w tej książce, ale po prostu chyba nie potrafię.
Wydaje mi się, że skoro to jest pozycja kierowana w głównej mierze do nastolatków, powinna być lekturą wnoszącą coś do ich życia i czegoś uczącą, jakichś konkretnych wartości, nawet jeśli to byłaby lojalność wobec przyjaciół albo nauka poprzez psikusa od życia. A tutaj czego uczy? Że dziewczynie, która zachowuje się jak roztrzepana flirciara i imprezowiczka, wszystko przychodzi z wielką łatwością? I że ciągłe niezdecydowanie jest ok? Główna bohaterka wydaje się być totalną sprzecznością. Z jednej strony niby mądra, ma wiedzę, ale z nią się nie obnosi, z drugiej jest osobą, która ma bałagan w domu jak i mętlik emocjonalny w samej sobie.
Przez całą historię Tia działała mi niejednokrotnie na nerwy. Przedstawia sobą idealny obraz młodej osoby/dziewczyny, którą można spotkać na polskim podwórku w małym miasteczku. Nie zastanawia się co będzie za jakiś czas, bez przyszłości, bez zobowiązań, najlepiej żyć chwilą obecną i nie martwić się o dzień następny.
Książka mi kompletnie nie podeszła i uważam ją za stratę czasu, pieniędzy i na pewno nikomu jej nie polecę w najbliższej przyszłości.
Moja ocena końcowa to będzie 2/10. Choć może powinnam jeszcze bardziej zaniżyć, żeby ktoś nie próbował nawet pomyśleć, aby się za nią zabrać... Ostra ocena, wiem... Jednak uważam, że każdy rodzic młodego, dorastającego człowieka powinien najpierw przeczytać tę książkę i sam zadecydować czy rzeczywiście jego syn/córka powinien ją przeczytać.
Książka mi kompletnie nie podeszła i uważam ją za stratę czasu, pieniędzy i na pewno nikomu jej nie polecę w najbliższej przyszłości.
Cytaty?
A co to są cytaty w tej pozycji? Jest w niej użyty bardzo prosty język okraszony niekiedy przekleństwami. Rozumiem, że czasem nawet trzeba w życiu użyć mocniejszych słów, ale kiedy młodzi ludzie używają wulgaryzmów na porządku dziennym i do tego czytają o tym w książkach, to jaki dajemy im przykład?Moja ocena końcowa to będzie 2/10. Choć może powinnam jeszcze bardziej zaniżyć, żeby ktoś nie próbował nawet pomyśleć, aby się za nią zabrać... Ostra ocena, wiem... Jednak uważam, że każdy rodzic młodego, dorastającego człowieka powinien najpierw przeczytać tę książkę i sam zadecydować czy rzeczywiście jego syn/córka powinien ją przeczytać.
0 komentarze